Przemysław T. Kudliński Przemysław T. Kudliński
743
BLOG

SKANDALICZNY KONIEC UROJONEGO MITU....

Przemysław T. Kudliński Przemysław T. Kudliński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Każda, nawet najdłuższa historia, ma swój koniec. Otóż, okazuje się, w świetle dokumentów archiwalnych, znajdujących się w archiwum IPN-u, że kilka lat po zamachu na życie Jana Pawła II-go, który, jak powszechnie wiadomo, miał miejsce 13 maja 1981 roku, pewien dyplomata-oficer, spotykał się  w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, z pewnym monsignore, wówczas prałatem, a dzisiaj kardynałem, emerytowanym prefektem jednej z najważniejszych kongregacji watykańskich. Odbywają się miłe i kurtuazyjne rozmowy, a ten oficer, mój następca, opisuje w swoich notatkach rozkład zajęć papieża, czy przebieg audiencji papieskich, co ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kilkadziesiąt lat  później, przypisał mnie oraz kontaktowi informacyjnemu polskiego wywiadu o pseudonimie „Prorok”, kórego nie znałem i nigdy nie byłem jego oficerem prowadzącym i do dzisiaj nie wiem kto nim był. Według księdza lustratora miało to mieć miejsce przed 13 maja 1981 r., a więc przed zamachem na Jana Pawła II-go. Moją misję w Watykanie zakończyłem 15 października 1983 r., a mój następca objął ją z tym samym dniem i kontynuował przez niemal 5 następnych lat.

W dodatku informacje spisane z owych rozmów, to kwestie powszechnie znane tym wszystkim, którzy nawet w niewielki sposób interesują się Watykanem i nie zawierają żadnych rewelacji. Ten monsignore przyjmował go zapewne grzecznie, z wrodzoną sobie uprzejmością i otwartością, jakiej okazywanie przystoi przedstawicielowi dyplomatycznemu akredytowanemu przy Stolicy Apostolskiej i co było powszechną normą w kurii rzymskiej. Znałem osobiście tego monsignore i wiem, co piszę. Ów monsignore zapewne nie spodziewał się, że tenże oficer i dyplomata w jednej osobie, to wszystko, co przecież nie stanowiło jakiejkolwiek tajemnicy, później, w jakimś celu detalicznie opisze i opatrzy klauzulą „tajne”, czy może „tajne specjalnego znaczenia”. Gdyby to zrobił jako dziennikarz (z wykształcenia jest dziennikarzem) to nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Zrobił to jednak jako oficer wywiadu i to rodzi pewien problem. Czy nie miał o czym pisać ? Czy był beznadziejnie bezrefleksyjny? No, ale są to pytania do tego oficera, kórego nazwiska, ani kryptonimu, z ostrożności procesowej, nie ujawnię. Niech to zrobią ci, którzy mnie pomówili. Niech zobaczą na czym polegał ich błąd. Jeśli to był tylko błąd? Dokumenty czekają w archiwum IPN-u w Warszawie !

           A więc nie oficer „Pietro,”ale inny oficer ! Nie od „Proroka”, ale od pewnego monsignore ! Nie przed zamachem, a po zamachu ! Tak, jak w pewnym dowcipie rosyjskim, przypisywanym radiu Erewań: „Otóż, rozeszła się wiadomość, że w Odessie, na Placu Głównym, rozdają za darmo rowery !Okazało się jednak, że „Nie w Odessie, ale w Moskwie ! Nie na Placu Głównym, ale na Placu Czerwonym ! Nie rozdają, ale kradną !”

           Być może jakieś inne źródło, jakiemuś innemu oficerowi-dyplomacie, ujawniło jaki jest „wystrój pokoju prywatnego, w którym papież przebywał najczęściej”oraz „informowało bardzo szczegółowo, mówiąc, jaki kolor ma obicie krzesła, na którym siedział papież”, „co papież najczęściej jadał”, „jakie zażywał lekarstwa”, a także to i owo o papamobile. Może byli i tacy, którzy informowali o opiniach polskich księży pracujących w Watykanie o kapelanach „Solidarności”, a przede wszystkim o ks. Jerzym Popiełuszce , po zamordowaniu, t.j. wtedy, gdy ja już od ponad roku przebywałem w Polsce, a nie w Rzymie. Tylko co ja mam z tym wspólnego?Może w archiwum IPN-u znajdą się i takie dokumenty, jak te, które obrazują rozmowę owego oficera dyplomaty z owym monsignore ? I wtedy znowu będzie, jak w tym rosyjskim dowcipie o rowerach rozdawanych za darmo, na Placu Głównym w Odessie !

           I taki jest epilog ! I z tego powodu nie jest mi wcale wesoło ! I co tu mówić o rzetelności badawczej, jaką zaprezentowano w „Polska The Times” w dniu 30 stycznia 2009 roku, a więc niemal trzy lata temu! „Myli się” osoby, lata, oskarża publicznie niewinną osobę o czyny, które miały służyć przygotowaniu zamachu na papieża. A przecież podany na początku przykład pochodzi z lat późniejszych, z okresu już wiele lat po zamachu ! „Myli się”, bo najpewniej odpowiadało to z góry założonej tezie:przypisać to wszystko osobie, która akurat była w Rzymie w okresie poprzedzającym zamach i w czasie zamachu. Bo przecież, te informacje, stworzone już po zamachu straciły aktualność i siłę rażącą w stosunku do oficera, który je zebrał i który był w Rzymie później.  Nie sposób, czytając notatki napisane przez mojego następcę, nie zuważyć dat ich sporządzenia. A o”Prororku”, jako „najgroźniejszym agencie w Watykanie” zapomniano. I nawet pies z kulawą nogą nim się nie zajmuje. Oto, lustracja, w wydaniu polskim!

           I co na to Wielebny i Czcigodny Ksiądz, który, zapewne w pogoni za sławą, rozpowszechnił swoje „rewelacje„ po całym świecie? Czy ma poczucie, że wyrządził komuś wielką krzywdę? Czyteż ma poczucie dobrze spełnionego „obywatelskiego obowiązku?”

           Kończąc chciałbym wspomnieć i o tych wszystkich ludziach dobrej woli, którzy bezinteresownie, w czysto ludzkim odruchu,wiedząc, że nie mam ustawowego dostępu do archiwum IPN-u, a znajdując tam te szokujące dla nich dokumenty, i widząc naocznie, że zostałem pomówiony, udzielili mi wiedzy o takich dokumentach. Osoby te działały w imię prawdy.To są właściwi świadkowie prawdy. Były to często osoby, co do których, z racji ich miejsca zatrudnienia i poglądów politycznych, nigdy bym się tego nie spodziewał. Nie wymieniam nikogo z imienia i z nazwiska, aby nie narazić ich na szykany. Jestem tym osobom niepomiernie wdzięczny i zachowam ich w życzliwej i serdecznej pamięci na zawsze.

           Jeszcze tylko dodam, że w aktach sądowych Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, o sygn.III K 71/10, informacja o rzeczywistej wartości „rewelacji” księdza znalazła się już w marcu 2010r.. Niech Czytelnicy sobie dopowiedzą resztę. Moim skromnym życzeniem byłoby, aby przy tej okazji nauczanie papieża Jana Pawła II-go o wyzwalającej roli prawdy, znalazło spełnienie w realnych, codziennych postawach ludzkich, a nie w gołosłownych deklaracjach. 

 

                 ppłk dr Edward Kotowski, były oficer wywiadu,

                kryptonim „Pietro”    


Inne artykuły autora: tutaj


Przemysław T. Kudliński ...po prostu człowiek ... Kontakt: poczta | gg: 7010003   Czym jestem?   Szarą żywą bryłą Która przez życie toczy się szare, Bez sensu, Bez wiary w człowieka, W istnienie. Bo czym jest istnienie bez wiary? Jest mrokiem, pustynią, kamieniem, Nicością. Jest powolnym konaniem.                       Grudzień 1973 PeKa ...te słowa napisałem w 1973 roku, gdy odchodził najbliższy memu sercu człowiek, mój dziadek. Człowiek który nauczył mnie szacunku do innych ludzi, człowiek dla którego wszystko wokół, ludzie, zwierzęta, przyroda, było ważniejsze niż on sam. Tak to wówczas odbierałem, ale gdy otrząsnąłem się, zrozumiałem że to było złudzenie, dziadek po prostu był człowiekiem całym swym sercem i duszą i dlatego był taki a nie inny. Dawał siebie innym i dostawał... Minęło tyle lat, kocham go, podziwiam i staram się mu dorównać, czy mi się to uda? ...marzy mi się żeby moje przyszłe wnuki żyły w normalnym państwie, w państwie w którym politycy służą państwu a nie państwo politykom. Dla mojego dziadka ja byłem najważniejszy, a może mi się tak wydawało - ale naprawdę tak się czułem gdy z nim przebywałem, i kocham go za to, chcę więc być taki jak on, kochać swoje wnuki i dać im wszystko co pozwoli im godnie żyć, no nie dosłownie dać, ale stworzyć takie warunki by dzięki swojemu zaangażowaniu mogli żyć godnie. Zacznijcie robić to samo, bądźcie natchnieniem dla najbliższych i stwórzcie im możliwość zaangażowania się w pracę dla swojego dobra, dobra najbliższych, niech nauczą się pracować po to by uczciwie i godnie żyć. W niektórych przypadkach zacząć trzeba będzie od samych siebie - zacznijmy więc razem... 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura