Pojawienie się w Sejmie Ruchu Palikota sprawiło, że znów rozgorzała dyskusja wokół zależności na linii państwo - Kościół. Dla tych, którzy nie czytali ale i dla przypomnienia chcę zacytować fragment z książki Jana Pawła II "Pamięć i tożsamość" dotyczący tego problemu:
Misyjne zadania Kościoła realizowane są w określonym społeczeństwie i na terenie określonego państwa. Jak Ojciec Święty widzi stosunek Kościoła do państwa w obecnej sytuacji?
W konstytucji duszpasterskiej "Gaudium et spes" czytamy: "Wspólnota polityczna i Kościół są, każde na włsym terenie, od siebie niezależne i autonomiczne. Jednak i wspólnota polityczna i Kościół, choć z różnego tytułu, służą osobistemu i społecznemu powołaniu tych samych ludzi. Służbę tę będą mogły pełnić dla dobra wszystkich tym skuteczniej, im lepiej będą prowadzić ze sobą zdrową współpracę, uwzględniając także okoliczności miejsca i czasu. Człowiek bowiem nie jest ograniczony do samego tylko porządku doczesnego, ale żyjąc w historii ludzkiej, integralnie zachowuje soje powołanie do życia wiecznego" (n. 76). Tak więc znaczenie jakie nadaje Sobór terminowi "rozdział Kościoła od państwa", jest bardzo dalekie od tego jakie usiłowały nadać mu systemy totalitarne. Było to z pewnością zaskoczeniem, a także poniekąd wyzwaniem dla wielu krajów, zwłaszcza tych rządzonych przez komunistów. Z całą pewnością rządy te nie mogły takiego stanowiska Soboru odrzucić, ale równocześnie zdawały sobie sprawę, że godziło ono w ich rozumienie rozdziału Kościoła od państwa, wedle którego świat należy wyłącznie do państwa, a Kościół ma własny zakres, w pewnym sensie pozaświatowy. Soborowa wizja Kościoła "w świecie" takiemu stanowisku przeczy. Świat jest dla Kościoła zadaniem i wyzwaniem. Jest nim dla wszystkich chrześcijan, a w szczególności dla katolików świeckich. Sobór postawił mocno sprawę apostolstwa świeckich, czli czynnej obecności chrześcijan w życiu społecznym.Ten jednak zakres, wedle ideologii marksistowskiej, miał stanowić wyłączną domenę państwa.
Warto o tym przypomnieć, ponieważ istnieją dzisiaj partie, które choć mają charakter demokratyczny, wykazują narastającą skłonność do interpretacji zasady rozdziału Kościoła od państwa zgodnie z rozumieniem, jakie stosowały rządy komunistyczne. Oczywiście dziś społeczeństwo odpowiednimi środkami samoobron. Musi tylko chcieć je stosować. Właśnie w tej dziedzinie budzi obawy pewna bierność, jaką mozna dostrzec w zachowaniu wierzących obywateli. Odnosi się wrażenie, że niegdyś było bardziej żywe ich przekonanie o prawach w dziedzinie religii, a co za tym idzie, większa gotowość do ich obrony z zastosowaniem istniejących środków demokratycznych. Dzsiaj to wszystko wydaje się w jakiś sposób osłabione, a nawet zahamowane, może także z powodu niewystarczającego przygotowania elit politycznych.
W wieku XX uczyniono wiele, aby świat przesał wierzyć, ażeby odrzucił Chrystusa. Pod koniec stulecia, a zaraze pod koniec tysiąclecia te destruktwne siły osłabły, pozostawiając po sobie jednak wielkie spustoszenia. Chodzi o spustoszenia w duszach ludzkich, z rujnującymi skutkami w dziedzinie moralności, zarówno osobistej i rodzinnej, jak też w dziedzinie etyki społecznej. Wiedzą o tym najlepiej duszpasterze, którzy mają do czynienia z Zyciem duchowym człowieka na co dzień. Kiedy dane mi jest rozmawiać z nimi, słyszę niejednokrotnie wyznania wstrząsające. Niestety, Europę na przełomie tysiącleci można by określić jako kontynent spustoszeń. Programy polityczne nastawione przede wszystkim na rozwój ekonomiczny same nie uzdrowią tych ran. Mogą je nawet jeszcze pogłębić. Otwiera się tutaj olbrzymie pole dla Kościoła. Ewangeliczne żniwo we współczesnym świecie jest naprawdę wielkie. Należy tylko prosić Pana - prosić Go usilnie - aby posłał robotników na żniwo, które oczekuje zbioorów.
Inne tematy w dziale Polityka