Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk
300
BLOG

POWRÓT DO JEDWABNEGO - Kolejny gniot Sumlińskiego

Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk Kultura Obserwuj notkę 1



Nie miałem wielkich nadziei o charakterze poznawczym, czy też estetycznym  siadając przed monitor, aby zapoznać się z ostatnią produkcja filmową  Wojciecha Sumlińskiego, którą poświęcił on -przypominanej z uwagi  na 80-ta rocznicę-  niemieckiej zbrodni w Jedwabnem z 10 lipca 1941 roku. Dlaczego brak mi było wiary w dokonania Wojciecha Sumlińskiego?  To proste, nigdy mnie nie zawiódł- oczywiście w negatywnym sensie.  Każdy bowiem praktycznie wytwór jego pracy twórczej jest "na szybko" poukładanym kolażem treści i form składających  się z rzeczy nieistotnych, „podwędzonych” gdzieś z internetu, albo wprost splagiatowanych z ulubionych autorów pana Sumlińskiego, takich jak: Alistaira MacLeana, Johna Steinbecka, Raymonda Chandlera.  Widzieliśmy to "kserowanie"  w jego wcześniejszych „dziełach”,  jak np. w książce "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego", gdzie – według badaczy- plagiat stanowi nawet około 50% książki, w innych zaś mieliśmy nawet do czynienia nawet  z plagiatowaniem samego siebie.


Odbyty seans w pełni potwierdził wcześniejsze obawy – ten film to prymitywny kolaż ogólnie dostępnych treści i materiałów audiowizualnych dotyczących II wojny światowej przemieszany z paroma długimi wywiadami, których autor dokonał głównie w gronie swoich kolegów sympatyzujących z obozem Prawa i Sprawiedliwości. Mamy tutaj Jerzego Kwaśniewskiego z Ordo Iuris,  Rafała Ziemkiewicza z telewizji Republika, dr Ewę Kurek znaną wypowiedzi twierdzących, że Żydzi do połowy 1941 żyli w Polsce lepiej niż rdzenni Polacy, a getta były oazami.  Mamy tez innych publicystów : Andrzeja  Kumora z Kanady- którego nawet aresztowano za głoszenie treści antysemickich,  Bolesława Szenicera skonfliktowanego ze środowiskiem żydowskim– znanego z wystąpień z Leszkiem Bublem, pojawił się też Robert Bąkiewicz – znany działacz ONR, a później  „narodowiec” hojnie zasilany subwencjami z Prawa i Sprawiedliwości.  Także „towarzystwo” całkiem ciekawe.


Główne tezy filmu wcale nie odnoszą się do zbrodni w Jedwabnem, ale stanowią prostacki wywód w stylu Leszka Bubla o żydowskim spisku, który oplótł cały świat. Że to Żydzi nigdy się nie zasymilowali, ale zawsze byli śmiertelnymi wrogami polskości. Kolaborowali przeciwko Polsce i z Niemcami  i z ZSRR. Że tak naprawdę „zasłużyli „ na swój los- bo wydawali Polaków sowietom w 1940 roku. Są wątki nawet o powstaniu warszawskim, że ci niecni Żydzi próbują  je zohydzić i przekazać światu nieprawdę, że Polacy w 1944 „dobijali” cudem ocalałych Żydów. Wszystko oczywiście jest spiskiem, aby próbować wyrwać Polakom majątki. Szeroko jest omawiana sprawa ustawy S447, która jest jakby kolejnym etapem do zawładnięcia przez Żydów polskim dziedzictwem.  Pokazywane są nacechowane emocjonalnie wypowiedzi polityków izraelskich, amerykańskich, które mają poprzeć główną tezę, że to wszystko jest jednym wielkim spiskiem.


Przesłanie generowane dla oglądających film „Powrót do Jedwabnego” jest jedno:  Żydzi to śmiertelni wrogie i musimy ich nienawidzić, bo oni wyciągają swoje lepkie ręce po naszą ojcowiznę. Pełen stereotypów, prostackich skrótów adresowany jest, tak jak cała twórczość Sumlińskiego, dla słabo-wyedukowanych i nie znających historii Polaków, którzy mają reagować emocjonalnie na podawane im treści.


Niestety, bardzo mało jest o samej zbrodni Jedwabnem. O jej przyczynach, o sprawcach, o uwarunkowaniach zewnętrznych. Pierwsza wzmianka o Jedwabnem pojawia się dopiero w 36 minucie filmu. Irena Skowron Rosińska, Anna i Marian Wądołowski  - świadkowie zbrodni w Jedwabnym robią tyko za listek figowy, mający uzasadniać podawane przez Sulińskiego tezy o żydowskim zagrożeniu.


W filmie zabrakło podstawowych danych faktograficznych :


-Ile naprawdę osób zginęło w Jedwabnym -wiemy, że na podstawie ekshumacji było to koło 340 osób.  


- Przytoczenia  dowodów potwierdzających niemieckie sprawstwo- czyli obecność wojsk niemieckich 10 lipca 1940  i bezsprzeczne dowody w postaci znalezionych łusek od karabinów, oraz zapiski aktowe, w których dziesiątki naocznych świadków potwierdza niemieckie działanie ( dostępne w archiwum w   Łomży)

- Raportu prof. Andrzeja Koli,


- Jednoznacznej informacji o braku  polskiego współdziałania- to Niemcy zorganizowali i wykonali od początku do końca zbrodnię w Jedwabnem. Dokonano jej  na obywatelach polskich żydowskiego pochodzenia.


- Wyjaśnienie obecności  kolaborantów tzw. Mazurów - folksdojczów, których Niemcy przywieźli  10.07.1941 do Jedwabnego jako swoich pomocników i których wielu uważało niesłusznie za Polaków.


Film Sumlińskiego rozpisując się o spiskach zupełnie przemilcza głównych aktorów kłamstwa jedwabińskiego :  Lecha Kaczyńskiego – prokuratora generalnego i Leona Kieresa – szefa IPN. To nie Żydzi są tutaj winowajcami, ale właśnie oni. Mając na uwadze swoja karierę polityczną celowo fałszowali  wnioski płynące z ekshumacji  i pozyskanych dowodów.  Lech Kaczyński celowo zatrzymał ekshumację w Jedwabnem, która trwała zaledwie 2, 5 dnia!  Kiedy okazało się , że liczba ofiar i położenie artefaktów obala tezy kłamstwa Jana Tomasza Gossa,  Kaczyński , na życzenie rabina Szudricha wydał postanowienie o zakończeniu ekshumacji. Dbał o swoją polityczna karierę, po co miał się narażać.


Największą winę jednak dźwiga na sobie Leon Kieres- ówczesny szef IPN, który świadomie fałszował fakty i pomijał dostępne dowody zbrodni w Jedwabnem. Jego haniebne ustalenia kłócą się nawet ze  zdrowym rozsądkiem i elementarną logiką. Wg Kieresa  ( 2003) „rola Polaków była decydująca w zrealizowaniu zbrodniczego planu i byli oni wykonawcami zbrodni” chociaż to nie Polacy łapali i strzelali do Żydów w Jedwabnem, ale uzbrojone wojska niemieckie. Pomimo, że znaleziono około 200 łusek od karabinów niemieckich,  to pan Kieres oraz jago pomagierzy Paweł Machcewicz i Krzysztof Persak sugerowali ,że to jednak  Polacy mordowali Żydów  wyposażeni jedynie w kije, orczyki i inne proste narzędzia., a łuski  - znalezione wśród kości -pochodzą z innych okresów historycznych.  Celowo pomijano nawet ustalenia śledczych z Izraela, którzy już w latach 60-tych ustalili bezpośrednie działanie Niemców i Hermanna Schapera. Festiwal kłamstwa uprawiany przez gremia IPN, polityków i liberalne media był najważniejszą rzeczą, która ugruntowała mit o tzw. „polskim sprawstwie” w Jedwabnem .Tych rzeczy jednak z filmu Sumlińskiego, który jest kojarzony z obozem tzw. „dobrej zmiany”  - nie dowiemy się.

„Powrót do Jedwabnego” – to propagandowy gniot, który wydaje się był zwykłą próbą zarobienia przez Wojciecha Sumlińskiego na nośnej narracji. Dłużyzny, sztampa i frazesy podlane sosem antyżydowskim , bez próby wyjaśnienia  ciągu zdarzeń, jak też bez jakiegokolwiek ambitnego  zmierzenia się z  kłamstwem jedwabińskim głoszącym . „polskie sprawstwo” i rozliczenia winnych. Papka niestrawna dla wymagającego widza i powielająca stereotyp o Polakach – antysemitach. Sumliński szedł tutaj za ciosem.  Zdążył już wydać o Jedwabnem 3 książki, o  podobnej wartości co jego film. Ale biznes musi się przecież  kręcić. Na patriotyzmie da się zarobić. Byle więcej, byle szybciej..

Jak ktoś pragnie  zobaczyć dobry uczciwy film to polecam dzieło Artura Janickiego  z 2003 roku „Jedwabne” , w którym znajduje się  wywiad z prof. Andrzejem Kolą.  


Adres: https://www.cda.pl/video/3438202b0







Piszę wyłącznie dla siebie aby uporządkować wiedzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura