Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk
194
BLOG

Patriotyzm narodowy to walka o nasze pieniądze.

Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Patriotyzm narodowy to walka o nasze pieniądze.



Minęło już więcej niż sto lat jak twórca polskiego ruchu narodowego Roman Dmowski uczył swoje pokolenie, ze oprócz wszelkich form życia i aktywności społecznej każdy posiada tez obowiązki wobec społeczności, w której żyje - a szerzej - wobec narodu.
Oprócz bowiem pracy i zdobywania środków na codzienną egzystencję, każdy - jako członek narodu - wspomaga, walczy, dopomaga w przerwaniu bytu zbiorowego – państwa, bez którego wiele form aktywności kulturalnej, ekonomicznej czy wojskowej jest nie do pomyślenia.


To, co tak dobrze rozumieli nasi przodkowie 100 lat temu i co tak trafnie wyraził Roman Dmowski nasze pokolenie początku XXI wieku prawie zupełnie zapomniało i zatraciło.


Po głębokich przemianach ekonomicznych i cywilizacyjnych, które dotknęły Polskę w latach 90-tych XX wieku i zaraz po wejściu do tworu, który nazywa się Unia Europejska, Polacy -zachłyśnięci wielością i nowością zmian, które zaszły - zupełnie zagubili zdrowy rozsądek i rozeznanie swojego położenia ekonomicznego i cywilizacyjnego. Wystawieni przez przekupne elity okrągłostołowe na zderzenie z drapieżnym zachodnim kapitalizmem i wypracowanymi tam bezwzględnymi systemami zniewalania społecznego i rabunku majętności – prawie otarli się o zagładę ekonomiczną i kulturową. Na szczęście pojałtańskie status quo pozwoliło uchronić się od zagłady politycznej. Polska jeszcze istnieje, chociaż przymiotów suwerennego państwa praktycznie ma niewiele, a i te, które są wydają się bardzo wątłe. Skolonizowana ekonomicznie przez Niemcy i Francję, drenowana przez wielkie korporacje i banki z USA, Polska jest dodatkowo patroszona przez powstałe jeszcze w okresie komunizmu mafie i bandy, w dużej mierze kontrolowane przez zachodnie służby i loże. Pozornie Polska posiada jeszcze jakiś rząd, ale w praktyce nie może on prowadzić żadnej polityki zewnętrznej. Jedyną jego aktywnością wydaje się być gnębienie własnych obywateli i wyciskanie z nich ostatnich zasobów, tak, aby móc okupić się kontrolującym Polskę zagranicznym grupom interesów. Tak naprawdę, takie na przykład ministerstwo jak MSZ jest nikomu nie potrzebne, gdyż, kto i co wjeżdża do Polski jest ustalane w Brukseli i Berlinie, a aktywność zewnętrzna państwa jest narzucana przez obcych ambasadorów. I tak na przykład ambasador amerykański i pomocniczy-izraelski wyznacza nam zakres możliwych kontaktów z zagranicą i poziom ich intensywności. Nie rozumiem tez na przykład, po co mamy ambasady w Moskwie czy Teheranie. Są one zbędne, gdyż stosunki z tymi krajami są w 100% uzależnione obecnie od poleceń z Waszyngtonu czy Tel-Awiwu. Wszystko co każą - posłusznie wykonujemy. Więc najtaniej dla państwa byłoby zamknąć te ambasady i poprosić obce przedstawicielstwa o przejecie pozostałych interesów w danym kraju. Na jedno by wyszło.


Tak samo na przykład MON jest zupełnie nie potrzebne, gdyż o organizacji i wyposażeniu Wojska Polskiego decydują tzw. sojusznicy – obecnie USA – żonglują polskimi żołnierzami i ich bronią wg swojego widzimisię, a jak trzeba to pogonią ich do Iraku lub Afganistanu - jako mięso armatnie na zatracenie. Oczywiście cały czas postępuje  drenaż ekonomiczny armii. Za każdą nową śrubkę Wojsko Polskie jest grabione z miliardów złotych. Każdy też na świecie wie, że Polska chętnie kupi jakiś złom z demobilu płacąc jak za nowy. Skutkuje to rozprężeniem armii i utratą możliwości faktycznej projekcji siły w sytuacjach konfliktowych. Obecnie na przykład polska flota podwodna przestała istnieć, a wojska lotnicze niedługo nie będą mogły używać śmigłowców ze względu na ich przekroczone resursy. Niedługo w ślad za flotą podwodą pójdą inne rodzaje wojsk.


Obce kraje bardzo sprytnie poprzez umiejętne sterowanie procesami ekonomiczno-politycznymi w Polsce utrzymują większość Polaków w stanie zbydlęcenia ekonomicznego, na granicy przeżycia – a z drugiej strony -tuczą wierną im i oddaną kastę urzędniczo- policyjno- sądowo-medialną. Wszystkie zmiany polityczne, które zachodzą w kraju ograniczają się do zmiany w kaście nadzorującej życie Polaków. Mniej wierni zastępowani są przez bardziej posłusznych i bardziej bezwzględnych w gnębieniu Polaków. Wszystkie inne instytucje są fasadowe i pozorne.


Co zatem robić, jak poradzić sobie w warunkach bezwzględnej wojny ekonomicznej i kulturowej narzucanej z zewnątrz. Jak przetrwać napór, jak się odrodzić?


Nie jest to proste, gdyż większość Polaków nie uświadamia sobie zagrożenia i nie wie jak je rozpoznać. Większość ataków nieprzyjacielskich jest sprytnie ukryta i „zapakowana” tak że na pierwszy rzut oka nikt nie dostrzeże, że prowadzone jest jakieś wrogie działanie, którego skutki ujawnią się po pewnym czasie. 


Klasycznym przykładem tego typu były na przykład tzw. " kredyty frankowe".
Oferowano je bodajże od około 2006 roku. Wyróżniały niskim oprocentowaniem i dostępnością dla każdego. Praktycznie każdy mógł je dostać a ich oprocentowanie było wielokrotnie niższe niż kredytów złotowych. Dla oszczędnego Polaka wówczas gratka- często zamiast płacić czynsz ludzie decydowali się na zakup mieszkania licząc, że w ten sposób staną się za 20-30 lat właścicielami tej nieruchomości. Nic bardziej mylnego. Kapitału zachodniego nie interesuje 2 czy 3 % zwrotu rocznego i robienie Polakom "dobrze". Kredyty frankowe były usankcjonowanym oszustwem, gdyż dwa lata przed zainicjowaniem ich udzielania obniżono sztucznie kurs franka szwajcarskiego i praktycznie cała akcja kredytowa w Polce odbywała się, kiedy kurs franka wynosił dużo poniżej 3 PLN. Po zakończeniu akcji kredytowej w Polsce kurs powrócił do poprzednich wartości a nawet je znacznie przekroczył. Skutkowało to tym, że ktoś, kto płacił np.1000 PLN miesięcznie, za rok musiał oddawać już 2000 PLN a kredyt, który podwoił swoją wartość - wiązał człowieka jak niewolnika uniemożliwiając jakiekolwiek funkcjonowanie. Problem dotknął ok 1 mln Polaków, a 8000 ludzi popełniło samobójstwo. Nierozeznani w finansach Polacy zostali nabici w butelkę prostymi mechanizmami instrumentów pochodnych – derywatami, dobrze znanymi na zachodzie od dziesięcioleci.


Polakom ten toksyczny produkt wydawał się przyjazny i godny zaufania, nikt nie podejrzewał, ze oferowane przez uznane banki produkty są „wałkami” na dużą skalę. Ci, którzy wiedzieli- zostali przekupieni i nie zrobili nic, aby ostrzec rodaków przed grabieżą. Nie osadzono żadnego spekulanta i nie naprawiono szkód jak np. w Chorwacji. Nie jest chyba żadną tajemnicą, że ten przekręt nadzorowały z pewnością obce służby.


Jak zatem się zachować, jak rozeznać niebezpieczeństwo?


Przede wszystkim Polacy muszą sobie uświadomić, iż mieszkańców Zachodu, którzy zapuszczają się na te wschodnie polskie rubieże nie interesują ani polska kultura, ani osiągnięcia, ani kuchnia. Z reguły są oni tutaj z racji tego, że mamy jakiś majątek, jakieś pieniądze i wydaje im się, że te dobra będzie im łatwiej pozyskać u nas niż u siebie, albo zarobią więcej i szybciej, niż mogliby to zrobić w swoim kraju.


Dlatego też pierwszą naszą rekcją na różne propozycje powinna być rezerwa i wstrzemięźliwość, tak jak prezentowali to nasi przodkowie na początku XX wieku. Nie angażować się w nic dopóki nie poznamy dokładnie, o co chodzi, kto za tym stoi, ile to naprawdę kosztuje i czym to grozi. Dotyczy to zarówno dużych decyzji jak np. sojusze państwowe, jak i małych jak np. kupno spodni, czy wzięcie małej pożyczki.


W warunkach totalnego zniewolenia i skolonizowania Polski nie jest to łatwe. Ciężko przekonać biednego rencistę, aby nie kupował w Lidlu – niemieckiej jaczejce ekonomicznej, który jest 50 metrów od domu. Jeszcze trudniej polityka, aby przemyślał zakup drogiego urządzenia z kraju, którego wojska stoją w Polsce de facto ją okupując. Jest to bardzo trudne, ale nie ma innej drogi. Bez zbudowania narodowego zaplecza handlowego i przemysłowego - stan Polski, jej pozycja nie poprawi się, a jeżeli się nie poprawi to i nasza osobista sytuacja nie ulegnie zmianie. Będziemy zarabiać 1500 PLN żyjąc w ciągłym niebezpieczeństwie, że ktoś nas okradnie i zniewoli jeszcze gorzej.


Kluczem do pójścia do przodu i autentycznego rozwoju regionu i kraju jest jak widzimy troska o nasz własny portfel. To my decydujemy jak z niego wydajemy środki. Jeżeli będziemy świadomie dokonywać wyborów i preferować wyłącznie polskie sklepy, polskich dostawców i usługi, to szybko będziemy świadkami, że te wielkie niemieckie sieci, które rabują bezczelnie nasz rynek – zbankrutują i same wrócą do swoich krajów. Rozwijając nasze rodzime przedsiebiorstwa i sieci sklepów bardzo szybko przekonamy się, że te pieniądze w dwójnasób wracają do nas, jak mnożą się kolejne polskie firmy, jak rośnie przemysł. Bez bazy ekonomicznej nie będzie też polskich mediów i rzetelnej informacji. Nie będzie też polskich partii i organizacji.


Te wspomniane powyżej rzeczy to abecadło, które powtarzają codziennie mieszkańcy Niemiec, Francji, Anglii wywalczając sobie w ten sposób prymat ekonomiczny i finansowy w Europie. Pora, aby także Polacy poszli ich śladem i nie wstydzili się czy też bali stawiać na swoje. Te – wielu by rzekło - truizmy to najważniejsza rzecz, aby zaczęło się w Polsce odrodzenie narodowe. Polacy muszą posiadać pewne minimum kapitałowe i organizacyjne zbudowane na własnych pewnych i stałych dochodach.


Zatem, jak masz dziadka- zawieź go do polskiego sklepu i pomóż wybrać polskie towary nawet jak będzie o 20% drożej, trudno. Jak widzisz, że polityk chce kupić zagranicą statek, czy samolot, który można zrobić w Polsce, zróbcie kampanie i zmuście go, aby wydał te pieniądze w Polsce? Jeżeli widzicie, że wasz burmistrz i radni legalizują stale zachodnie sklepy dyskontowe, zwolnijcie ich od razu i wybierzcie nawet analfabetów i niewidomych, ale walczących o polski interes ekonomiczny. Jak zostaniecie radnymi podniecie obcym dyskontom wszelkie możliwe podatki do maksimum. Oznaczajcie obce, wrogie firmy handlowe, przestrzegajcie znajomych. Polityków służących obcym za pieniądze należy piętnować i wyśmiewać – zasługują na to nędzni folksdojcze. Ich otoczenie również powinno zrozumieć, że te mendy hańbią kraj i najbliższych.  Śmierć cywilna dla takich drani…muszą poczuć oddech narodu na piersiach.


Nie ma innej drogi, bo będziemy stale pariasami Europy przymilającymi się Zachodowi i Wchodowi na skinienie palca. Jak zdobędziemy swoje własne pieniądze - inni też będą nas szanować.  To naturalne, tak jest na całym świecie. Jak będziemy zaś, jak bydło bez rozumu, stadnie kupować w Lidlach i Kaufladach to i inne nacje potraktują nas -jak bezrozumne bydło, któremu wystarczy marchewka za 1zł, aby go zagonić do obcego żłobu.  Jak osiągniemy ten stan świadomości - na poziomie lokalnym – powiemy okupantom ekonomicznym i ich lizusom: nie- wygramy nasz kraj dla siebie. Jeżeli zaś nam się to nie uda –to nie miejmy do nikogo żalu, bezrozumne bydło bez minimalnej świadomości ekonomicznej i bez honoru nie zasługuje na suwerenne państwo.


Dziwimy się, że nie ma polskiej prasy, ze nie ma polskiej telewizji; ba są tacy, co twierdzą, ze nie ma nawet polskiej partii w Sejmie od 15 lat. Jak ma ona powstać, jak na każdej ulicy, co 50 metrów są rozstawione wrogie faktorie handlowe, które wysysają każdy narodowy zysk, który może się tam pojawiać? Zysk ten na drugi dzień transferowany jest do Berlina, Londynu, czy Paryża. Na twojej ulicy zostaje tylko pole bitwy, coraz bardziej biedniejsze, coraz bardziej zapuszczone. Twoje pieniądze pracują zagranicą, tobie zaś pozostają długi, zmęczenie i narastająca frustracja i manipulujący Tobą folksdojcz w TV.


Z czego mają powstać te nowe polskie struktury? Żeby wytworzyć i utrzymać elitę potrzebne są konkretne pieniądze nie jeden raz, nie dwa, ale stale.  Lekarz prawnik czy nauczyciel, dziennikarz, polityk muszą z czegoś żyć.


Wszyscy muszą zrozumieć, że są na wielkiej wojnie, w której chodzi o pieniądze. Nie my ta wojnę zaczęliśmy, ale ci, którzy nas okupują i bezczelnie grabią i gwałcą zatrudniając całe czeredy sprzedajnych małp medialnych wciskających nam ciemnotę i emocje, a ukrywających rzeczywisty przedmiot walki- pieniądze, nasze polskie pieniądze. Jeżeli nie powiemy stop i nie odeprzemy sami wrogów niedługo możemy stracić nie tylko sklep i bank, ale i dom i życie. Nasze obowiązki wobec narodu i państwa musimy zacząć, zatem od wcielenia podstawowej ekonomii narodowej i minimalnego szacunku do siebie samych. Od budowania polskiej własności, polskiego kapitału, honoru.  Na nauczenie się tego abecadła stać chyba każdego.


Piszę wyłącznie dla siebie aby uporządkować wiedzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo