Piotr Śmiłowicz Piotr Śmiłowicz
2634
BLOG

Przeszłość wygodna i niewygodna

Piotr Śmiłowicz Piotr Śmiłowicz Polityka Obserwuj notkę 25

Zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym czasie wydawane są dwie książki – „Złote żniwa” Jana Tomasza Grossa i „Cena przetrwania – SB wobec Tygodnika Powszechnego” Romana Graczyka. Obie podejmują niewygodne tematy z przeszłości, z tym że każda z nich jest niewygodna dla innych ludzi. Zestawione razem świetnie pokazują hipokryzję polskich środowisk opiniotwórczych w podejściu do przeszłości.
Obie książki miały zresztą być wydane przez to samo wydawnictwo – „Znak”. To, że nie będą wydane to pierwszy - nomen omen – znak, że nie każda forma rozliczania przeszłości jest do przyjęcia przez to wydawnictwo. To oczywiście nie znaczy, że „Znak” jest jakoś szczególnie zakłamany – sadzę, że podobnie zareagowałoby większość polskich wydawców. Różniliby się najwyżej wyborem książki.
Wydając tylko książkę Grossa „Znak” (Graczyka wydaje wydawnictwo „Czerwone i Czarne” – i chwała mu za to) postawił się wśród tych, którzy uważają, że wszelkie formy „rozdrapywania historycznych ran” są słuszne, gdy jest mowa o polskim antysemityzmie czy współudziale Polaków w Holocauście. Że jest to tematyka w Polsce tak mało znana i tak niechętnie przyjmowana, że wskazane jest wywołanie każdej dyskusji. Nawet jeśli pretekstem jest książka prezentująca kontrowersyjne tezy.
To podejście jest oczywiście generalnie słuszne. Prawdą jest też, że tezy ostre i zdecydowane dają gwarancję wywołania prawdziwej dyskusji. Co oczywiście nie znaczy, że usprawiedliwione jest napisanie każdej bzdury. Jan Tomasz Gross w swych poprzednich książkach bywał bliski dopuszczalnej granicy, ale chyba jej nie przekraczał. Jak jest w przypadku „Złotych żniw”, nie wiem.
Gorzej, że wydając tylko Grossa „Znak” wpisał się w inny stereotyp. Otóż bezkompromisowi tropiciele polskiego antysemityzmu stosują na ogół zupełnie inne kryteria, gdy jest mowa o rozliczeniu PRL. Wówczas badanie postaw ludzkich przy użyciu dostępnych źródeł – choćby dokumentów SB – jest dla nich „grzebaniem w szambie”, „haniebnym lustrowaniem zasłużonych ludzi” itp. W mniej oficjalnych wypowiedziach stosują zaś argumenty o konieczności zaniechania tego rodzaju działalności, by nie burzyć takiego czy innego „narodowego mitu”. Tego samego, który nie okazuje się już tak podatny na zniszczenie, gdy jest mowa o antysemityzmie.
Z kolei inne środowiska, które chętnie doszukują się agenturalnych wpływów w dalszej lub bliższej historii, mniej chętnie dyskutują o winach Polaków wobec Żydów. I autorów takich jak Jan Tomasz Gross raczej oskarżają o „antypolonizm” czy „szkalowanie dobrego imienia Narodu Polskiego”. Przy tego rodzaju tematach zatracają swoją wielką wrażliwość na „prawdę historyczną”.
Doprawdy zadziwiający jest ten symetryczny dualizm. Który jest niczym innym niż klasyczną „filozofią Kalego”.
Wypada tylko żałować, że „Znak” nie skorzystał z doskonałej okazji, by przełamać ten fatalny podział. Wydawnictwo zyskałoby ogromny autorytet, gdyby stwierdziło: Uważamy, że te dwie publikacje prezentują wiele kontrowersyjnych tez, ale mimo to postanowiliśmy je wydać. W imię poszukiwania prawdy, choćby najtrudniejszej.
Szkoda.

moje ulubione kolory to biały i czarny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka