Nazyfikacja PiS to wbrew pozorom nie obelga, rzucana w stronę partii Jarosława Kaczyńskiego i jego samego przez publicystów, blogerów i dziennikarzy. Zwolennicy „spod krzyża” reagują na zarzut nazizmu wobec prezesa histerycznie, bo przecież Jarosław Kaczyński nikogo do gazu nie posyłał, ani też nie doprowadził do jednej z największych i najtragiczniejszych wojen świata. To niebywała potwarz i nadużycie pismaków na usługach jeśli nie PO to z pewnością Ruskich. Nazizm jednak to nie sposób na gazowanie ludzi i prowadzenie wojen a kategoria polityczna, a konkretnie ideologia, określająca sposób sprawowania władzy jako totalny, wyraźnie nacjonalistyczna, antykomunistyczna, rasistowska i antysemicka, z określoną doktryną czyli sposobem jej realizowania.
Ideologia PiS-owska wszystkie te kryteria spełnia – jest nie tylko nacjonalistyczna ale antyrosyjska, antyśląska, antyniemiecka i antysemicka. Wodzowski sposób sprawowania władzy przez Jarosława Kaczyńskiego to nic innego jak początki totalitaryzmu, z wyraźnymi oznakami nadmiernej atencji i szacunku okazywanych Kaczyńskiemu. Partia, a zwłaszcza jej funkcyjni działają w pewien określony sposób. Każdy zarzut odpierają kontrzarzutem skierowanym pod adresem PO. Sympatycy partii tworzą wokół siebie coś w rodzaju kokonu, wewnątrz którego pielęgnuje się zagrożenie i obawy. Przed czym? Trudno powiedzieć. Sprzyja to jednak integracji.
Warto więc pamiętać, że nazywając prezesa nazistą nikt mu nie zarzuca gazowania ludzi, tylko określa ideologię, jaką głosi.