Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
4232
BLOG

Niedorzecznik Ministerstwa Zdrowia

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 199

Maseczka. To słowo stało się jednym z najczęściej wymienianych, a przedmiot, jednym z najczęściej używanych w Polsce. Nie będę pisał o zasadności stosowania maseczek ani niedoskonałym sposobie ich używania w obliczu pandemii. Skupię się na czymś  ważniejszym i brzemiennym w skutkach.

16 kwietnia rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zorganizował briefing dla dziennikarzy, by przekazać szczegóły dotyczące Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie obowiązku zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych, czyli aktu prawnego nakazującego większości Polaków w miejscach publicznych zakrywać usta i nos maseczką lub czymkolwiek innym, np. szalikiem czy bandaną. Rzecznik podczas briefingu poświęconego obowiązkowi zakładania maseczek nie miał na sobie maseczki, co natychmiast zwróciło uwagę dziennikarzy, którzy spytali go o to.

Rzecznik Andrusiewicz był znakomicie przygotowany na to pytanie i bezbłędnie wyrecytował prawne uzasadnienie, z którego wynikało, że nie musi robić tego, co zaleca wszystkim innym. Wskazał na paragraf 18 punkt 2 podpunkt 4, który zwalnia osoby wykonujące zadania służbowe na terenie budynków, obiektów użyteczności publicznej z obowiązku noszenia maseczki. Tu mógłbym zakończyć swój wywód, gdyby nie trzy różne, ale istotne powody, by tłumaczenie rzecznika uznać nie tylko za błędne, ale też szkodliwe dla słusznej, jak mniemam, idei zakrywania twarzy podczas pandemii.

1. Aspekt prawny.

Od razu zaznaczam, że nie jestem prawnikiem, nie studiowałem prawa ani się prawem nie zajmuję, więc nie posłużę się argumentacją prawną, ale opiszę problem tak, jak go widzę i rozumiem.

Zacytowany przez Pana Andrusiewicza passus zwalnia z obowiązku osłony twarzy osoby wykonujące zadania służbowe i rzecznik podczas pracy do takich niewątpliwie należy, na terenie budynków, ten wymóg nie został spełniony, bowiem briefing miał miejsce przed budynkiem, i trzeci fragment zdania - (na terenie) obiektów użyteczności publicznej, na co powołał się Andrusiewicz wyraźnie akcentując, że miejsce znajduje się „na terenie obiektu, który kończy się na ogrodzeniu posesji” (cytat z pamięci)!

Rozporządzenie inaczej traktuje te same osoby (wykonujące zadania służbowe) wewnątrz budynków/obiektów, gdzie wolno im przebywać bez maseczki, a inaczej poza budynkami/obiektami, gdzie już maseczkę zakładać muszą, ale logiczna analiza podpowiada, że wynika to nie ze statusu miejsca, ale warunków: wewnątrz budynku powietrze, a wraz nim wirus, nie przemieszcza się na większe odległości, a w terenie otwartym, w przypadku skrajnych warunków, np. z wiatrem, wirus przemieścić się może na odległość do kilkunastu metrów.

Wniosek z tego wypływa, że obszar obejmujący teren budynków, obiektów i obszar nie będący terenem budynków, obiektów nie powinny być oceniane wyłącznie pod kątem prawnym, ale przez pryzmat tego, czy ów budynek, obiekt ma ściany i dach, gdzie wirus jest mało „mobilny”, czy ich nie ma, (np. wiata, ulica, parking, trawnik), gdzie wirus może pod wpływem podmuchu wiatru przemieszczać się na większe odległości, zatem bez maseczki osoba wykonująca zadania służbowe mogłaby być wyłącznie wewnątrz budynku, a wewnątrz obiektu wyłącznie wtedy, gdy ma on ściany i dach, (np. garaż, magazyn, hala), a nie wszędzie aż do płotu czy muru będącego granicą obiektu.

Rzecznik ministerstwa zachował się jak rasowy adwokat, który znajduje kruczek prawny dla uzasadnienia tego, że nie nastąpiło złamanie prawa (w tym celu można by podważać akt oskarżenia, gdzie napisano, że oskarżony zabił z pistoletu, gdy tymczasem śmierć zadał za pomocą rewolweru), ale rolą rzecznika, szczególnie prezentującego przepis nakazujący milionom obywateli noszenie niewygodnych maseczek, nie jest kurczowe trzymanie się litery prawa, ale jego ducha, czyli przekonywania, że chodzi o bezpieczeństwo obywateli, tymczasem rzecznik skoncentrował się na poinformowaniu opinii publicznej, że jeśli jest możliwość, to osobiście korzysta z dobrodziejstwa zawartego w paragrafie 18 punkt 2 podpunkt 4, zatem można korzystać z każdej nadarzającej się okazji, by jednak maseczek nie zakładać.

Aby dobitniej wyjaśnić, jak zachował się rzecznik, posłużę się wymyśloną analogią: Obowiązujące prawo zabrania rozmawiać przez telefon podczas jazdy samochodem (art. 45 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Czy można, podczas jazdy samochodem, grać na komputerze, o którym w ustawie Prawo o ruchu drogowym nie ma ani słowa?

2. Aspekt zdroworozsądkowy.

W tym miejscu warto jeszcze raz przypomnieć, w jakim celu 16 kwietnia br. wydano Rozporządzenie w  sprawie obowiązku zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych. Według rzecznika MZ Andrusiewicza, jego przełożonego ministra Szumowskiego, specjalistów medycyny, najwyższych przedstawicieli władz państwowych oraz szeregu innych ekspertów i autorytetów, zakładanie niewygodnych maseczek na twarz nie jest irracjonalnym obowiązkiem wynikającym z prawa, ale działaniem zwiększającym nasze bezpieczeństwo, ochronę zdrowia i  życia.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, który podczas spotkania z dziennikarzami nie miał na twarzy maseczki (podobnie jak Waldemar Kraska, sekretarz stanu w ministerstwie zdrowia, podczas sobotniej rozmowy z dziennikarzem), pokazuje lekceważenie dla istniejących zagrożeń i sugeruje, że jeśli jest jakiś pretekst, można maseczek nie nosić, czym dewastuje proces przekonywania milionów rodaków, że maseczki jednak trzeba nosić. To najpoważniejszy, ale nie ostatni zarzut do p. Andrusiewicza.

3. Aspekt medialny.

Badania programów telewizyjnych (mam na myśli programy z „gadającymi głowami”, czyli przemawiających lub dyskutujących na antenie dziennikarzy, publicystów, ekspertów, polityków itp.) wskazują, że to co mówi jakaś osoba z telewizyjnego ekranu ma dużo mniejsze znaczenie dla widza od tego, jak ta osoba wygląda. Logicznie mówiący polityk, który jest niechlujnie ubrany, przegrywa z tym, który co prawda plecie androny, ale znakomicie wygląda (fryzura, garnitur, dobrze dobrany krawat). Po prostu widz bardziej zwraca uwagę i sugeruje się tym co widzi, niż tym, co słyszy.

Mając powyższe na uwadze, rzecznik ministerstwa, jako człowiek znający się na mediach powinien wiedzieć, że aby skutecznie przekazać opinii publicznej ważny komunikat brzmiący „nośmy na twarzach maseczki”, powinien sam mieć na twarzy  maseczkę. Powinien ją mieć nawet wtedy, gdy przepisy prawne go od tego zwalniają, a jest filmowany, fotografowany, czy przepytywany przez dziennikarzy.

Robi tak wiele innych osób wykonujących zadania służbowe, i to nawet na terenie budynków, obiektów użyteczności publicznej mimo, że paragraf 18 punkt 2 podpunkt 4 jednoznacznie ich z tego zwalnia. Prezydent, marszałek, niektórzy posłowie, rzecznik Policji karnie noszą maseczki, również wewnątrz Sejmu czy Kancelarii Prezydenta, co wyraźnie widać podczas ich konferencji prasowych emitowanych przez telewizje na całą Polskę, chociaż jestem prawie pewien, że jak znikają za drzwiami swoich gabinetów, to z ulgą je zdejmują i pracują bez nich korzystając z cytowanego wcześniej zapisu w Rozporządzeniu. Taka postawa nie jest obłudą, nie jest działaniem wyłącznie na pokaz (chociaż taka motywacja nie jest politykom obca), ale de facto jest promocją tego, co te osoby publicznie głoszą.

I tylko taka postawa, takie zachowanie jest zachowaniem skutecznym i uczciwym. Nosimy maseczki, bo tak należy i zdejmujemy ją wtedy, gdy wolno je zdejmować. Tego nie wie, lub wie, ale z jakiegoś powodu nie stosuje jedna z najistotniejszych w aspekcie zabezpieczania społeczeństwa przed wirusem osoba, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka