na zdjęciu: Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Katarzyna Kotula (2P), posłanka PSL Urszula Pasławska (2L), wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (L) i wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty (P) podczas konferencji
na zdjęciu: Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Katarzyna Kotula (2P), posłanka PSL Urszula Pasławska (2L), wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (L) i wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty (P) podczas konferencji

Konferencja Lewicy i PSL. Ostatni akord „obchodów” połowy kadencji

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Dzisiejsza – niemal uroczysta – konferencja prasowa Lewicy i PSL w sprawie prezentacji projektu ustawy o osobie najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu była ostatnim akordem kilkudniowych „obchodów” połowy kadencji Koalicji 15 października. I chyba najlepszą ilustracją realizacji przedwyborczych obietnic składanych przez formacje ją tworzące. A można ją podsumować znanym angielskim powiedzeniem: „too little, too late” - pisze Jacek Protasiewicz.

Lepiej późno niż wcale

Wprawdzie projekt tej ustawy umożliwi osobom żyjącym w nieformalnych związkach – o ile zadeklarują u notariusza wspólnotę majątkową – wspólne rozliczanie podatku PIT i wspólne ubieganie się o kredyt hipoteczny oraz zagwarantuje partnerom/partnerkom prawo dziedziczenia, ubiegania się o rentę rodzinną po zmarłym partnerze/partnerce, jak również wzajemny dostęp partnerów/partnerek do informacji medycznej, ale już pierwsze dziennikarskie pytanie zadane podczas owej konferencji określiło te regulacje jako „ogryzek”.


I niekoniecznie była to opinia własna dziennikarki TVN24, gdyż powołała się ona na opinie osób najbardziej oczekujących na realizację solennej obietnicy Lewicy i 46. ze „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów” Koalicji Obywatelskiej, który do dzisiaj brzmi: „wprowadzimy ustawę o związkach partnerskich”.

Wprawdzie nikogo z KO na konferencji nie było, ale Katarzyna Kotula przekonywała, że warto zrobić choćby mały krok w pożądanym kierunku (jakby nie można było takiego zrobić już w 2024), a Włodzimierz Czarzasty posługiwał się przykładem renty wdowiej, która – choć nie w 100%, ale przynajmniej w 15% – łagodzi wyższe koszty życia emerytów po śmierci współmałżonka, a co za tym idzie – utracie drugiej emerytury często niezbędnej do utrzymania gospodarstwa domowego.

„Może nie jest idealnie, ale lepiej niż za PiS”

Przy okazji jednak przykład ten odsłonił inną słabość myślenia liderów koalicyjnych. A brzmi ona mniej więcej tak: może nie jest idealnie, ale na pewno dużo lepiej niż za rządów PiS. Takie samozadowolenie, nawet względnie umiarkowane, zaburza jednak ostrość widzenia.

Pan Marszałek nie został może doinformowany, ale emerytura wdowia nie przysługuje wszystkim emerytom. Wystarczy otrzymywać ok. 4,9 tys. emerytury, by tego świadczenia być pozbawionym. A taką wysokość można wypracować niekoniecznie bardzo wysoką pensją pobieraną przez lata, ale kilkuletnią, dłuższą aktywnością zawodową, do której ten rząd przecież bardzo zachęca.

Pytania młodych i niespełnione obietnice mieszkaniowe

Podobnie jest w wielu innych obszarach, o czym przekonał się premier Tusk na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim. Z ust jednej z aktywistek młodzieżowych padło kluczowe pytanie: skoro jesteśmy w dwudziestce najzamożniejszych krajów na świecie, to dlaczego 30-latków nie stać na kupno (nawet na kredyt) własnego mieszkania?

Nie mając jakiejś szczególnej sympatii ani dla postulatów tej grupy aktywistek, ani do formy protestów, jakie wybierają, muszę jednak zgodzić się z zasadnością tego problemu. Zwłaszcza gdy przypomnę sobie naprawdę liczne pytania zadawane mi w kampanii wyborczej w 2023 r. Wielu młodych chciało się upewnić, że obietnica obniżenia oprocentowania kredytów hipotecznych nawet do 0% będzie zrealizowana… jak już wiadomo – nie będzie.

A 900 mieszkań, które powstały po dwóch latach rządzenia w systemie Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych, nie napawają młodych jakimś szczególnym optymizmem.


Irytacja premiera i spadek poparcia dla rządu

Spotkanie w Piotrkowie Trybunalskim odsłoniło też jeszcze jedną okoliczność towarzyszącą połowie kadencji Tuska. A mianowicie – zadziwiającą łatwość do irytacji premiera w reakcji na niewygodne pytania.

Pytałem starych znajomych z PO, co o tym sądzą. Usłyszałem młodzieżowe: „on już nie czyta ludzi” oraz „coraz bardziej czekamy na Sikorskiego”. I najwyraźniej pokrywa się to z bardziej generalnym odczuciem społecznym, albowiem w ostatnim badaniu dla Onetu pozytywną ocenę wywiązywania się ekipy Tuska z przedwyborczych obietnic miało tylko 22,9% respondentów i w kategorii tej przegrał on nawet z rządem Mateusza Morawieckiego (29,9%).

A we wrześniowym, ostatnim badaniu rządowego CBOS, niezadowolonych z prac rządu Koalicji 15.X jest aż 55%. Z kolei „Business Insider”, który dosyć życzliwie punktuje realizację obietnic przedwyborczych Tuska (1 pkt za realizację i 0,5 pkt za rozpoczęcie prac), zauważył, że ostatnio „Tuskometr” nawet cofnął się z 31 do 30 pkt.

I mało kogo przekuje kompromitująca argumentacja premiera, że skoro dostał 31%, to wystarczy mu spełnić 31 obiecanych konkretów.


na zdjęciu: Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Katarzyna Kotula (2P), posłanka PSL Urszula Pasławska (2L), wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (L) i wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty (P) podczas konferencji prasowej w Sejmie, 17 bm. Spotkanie dotyczyło ochrony prawnej związków nieformalnych. fot. PAP/Radek Pietruszka

Jacek Protasiewicz

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj17 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka