Bogusław Ziętek chce debatować ze wszystkimi, Waldemar Pawlak z Napieralskim, Kaczyńskim i Komorowskim, Napieralski z Kaczyńskim i Komorowskim, Kaczyński tylko z Komorowskim, a Komorowski nie chce debatować z nikim.
Jak widać każdy kandydat i każdy komitet widzi tylko siebie i swój interes - chce pozycjonować się z wyżej notowanymi kandydatami. To naturalne i zrozumiałe, bo po co ryzykować debatę z mniej popularnym konkurentem, która nie wypromuje, a może zaszkodzić?
To punkt widzenia kandydatów i ich sztabów, ale to nie jest, a przynajmniej nie powinien być, punkt widzenia wyborców i rzetelnych mediów.
Robienie 45 debat „jeden na jeden” oczywiście nie ma sensu, ale argumentowanie, że z powodu bezsensu robienia 45 debat kandydat Komorowski odmawia prezentowania swojej wizji państwa, jest śmieszne.
Media prywatne, komercyjne, mimo, że powinien im przyświecać profesjonalizm i obiektywizm, mogą robić co chcą, np. lansować jednego i gnoić innego kandydata. Inaczej muszą zachowywać się media publiczne, które mają ustawowy obowiązek równego traktowania wszystkich zarejestrowanych kandydatów, prezentowania widzom i słuchaczom sylwetek i programów każdego z nich.
Rolą wyborców jest wyłonić najlepszego spośród kandydatów. Mimo, że mechanizm wyborczy prowadzi do wyboru najpopularniejszego, a nie najlepszego (w oczach wyborcy jego faworyt zawsze jest „najlepszy”), to kampania wyborcza powinna polegać na konfrontowaniu poglądów, kompetencji, doświadczeń, a nie sprawności zaplecza w kreowaniu wizerunków.
Jeśli media nie chcą przejąć inicjatywy i zorganizować debaty (debat), to znaczy że nie stoją po stronie opinii publicznej ani nawet swoich czytelników, słuchaczy i widzów, a po stronie tych kandydatów, którzy w danej chwili mają wysokie (wyższe od innych kandydatów) notowania.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka