Liczna rzesza konserwatywnych czytelników czekała na „swój” tygodnik od zmiany kierownictwa we Wprost, a może nawet od upadku Spotkań i doczekała się. Czy to bezmyślna masa ludzka, która pójdzie za logotypem i nowym wydawcą? Wątpię. Siłą tej gazety nie jest drukarnia, nie jest wydawca, nie jest szata graficzna (która się zmieniała bez utraty czytelników). Siłą tej gazety są Autorzy i ich teksty.
Jeśli inicjatorzy powstania Uważam Rze byli roztropni, to mają prawa do „bezbłędnej” nazwy tygodnika, czyli w świetle prawa do innego, choć tak samo brzmiącego tytułu. Jeśli nie byli przewidujący, lub prawo zabrania takich zabiegów (stosowanie identycznie brzmiących, choć inaczej pisanych nazw), to mogą być pewni, że relatywnie małym kosztem można poinformować wiernych czytelników, jak nazywa się nowy tygodnik, gdzie znajdą ich teksty.
I nowe przedsięwzięcie się uda, bo Uważam Rze to nie tylko znakomity tygodnik, ale też znakomity biznes.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka