Jeszcze nie odbyły się pierwsze wybory pod rygorami zmienionego Kodeksu Wyborczego, a już nastąpiła całkowita kompromitacja jednego z jej zapisów - parytetów. Stało się to za sprawą Grzegorza Napieralskiego i Wandy Nowickiej.
Szef SLD, gorący zwolennik parytetów, potraktował kobietę – kandydatkę, jak przysłowiową paprotkę przesuwając ją na „niebiorące” miejsce na wyborczej liście. Wanda Nowicka, gorąca zwolenniczka parytetów, zachowała się jak rozkapryszona baba poddając się i rezygnując z aktywnej kampanii na rzecz szukania listy, która da jej „jedynkę”. Ta sytuacja potwierdziła tezę, że parytety są kompletną fikcją, a kobiety sprawdzają się w polityce, jeśli posiadają cechy Margaret Thatcher – waleczność, determinację, konsekwencję. M. Thatcher kilka razy przegrała wybory do brytyjskiego parlamentu zanim odniosła pierwszy wyborczy sukces i na pewno nie była feministką...
Na długo przed wprowadzeniem obowiązkowych parytetów wieszczyłem, że to durny pomysł. Parytety sie służa nikomu z kobietami na czele i Wanda Nowicka jest tego namacalnym (!) przykładem.
Oczywiście nie mam złudzeń i twierdzę, że zostanie podjęta próba dalszego psucia prawa: feministki i zniewieściali faceci nie będą wracać do zasad logicznych i demokratycznych, ale będą brnąć dalej forsując kwoty (gwarantowane miejsca w parlamencie dla kobiet). Nastąpi to po tym, gdy wybory z obowiązkowymi parytetami nie umożliwią dobrym kandydatkom*/ w większej liczbie znaleźć się w Sejmie.
I na koniec optymistyczna refleksja: Potwierdzenie tezy, że parytety są kompletną fikcją, to pierwsza korzyść z istnienia na scenie publicznej Wandy Nowickiej i serdecznie jej za to dziękuję.
*/ Pisząc „dobre kandydatki” nie mam na myśli Wandy Nowickiej.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka