Tomasz Lis w swoim programie doprowadza mnie do autentycznych wzruszeń. Dziś było tak samo, bowiem w pierwszej części miłośnicy parytetów (Lis, Katarzyna Piekarska, Kazimiera Szczuka) starli się z Tomaszem Terlikowskim, w drugiej części była krótka laudacja na cześć Pierwszego Premiera Wolnej Polski Tadeusza Mazowieckiego (Czy Lis będzie pamiętać o urodzinach Pierwszego Wicepremiera Wolnej Polski Cz. Kiszczaka?) i Jego plucie na opozycję, a na koniec Pan Redaktor pochylił się z troską nad losem Haliny Młynkowej i Łukasza Nowickiego, małżonków (jeszcze), którzy gnębieni są przez tabloidy. Rozwodnik pochylił się z troską nad losem przyszłych rozwodników (tu ocieram łzy).
Naczelny tabloidowego Newsweeka (pseudo-wywiady i fotomontaże postponujące nielubianych polityków) nie zrobił jednego – nie zarżał na antenie tak, jak onegdaj zrobił parodiując nielubianą Joanne Lichocką w TOK FM.
Tak wykorzystuje się abonament w bankrutującej TVP...
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka