Kilkanaście dni temu do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego apelowano, by wpłynął na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, aby nie dyskryminowała TV Trwam, której Krajowa Rada nie przydzieliła miejsca na nowotworzonym multipleksie. Domagano się, by Prezydent, jako organ powołujący członków KRRiT wpłynął na ich decyzję, by Prezydent, jako głowa państwa, stanął na straży pluralizmu i wolności słowa w Polsce.
Prezydencki doradca minister Tomasz Nałęcz oraz liczne grono polityków i publicystów argumentowało, że jest to niemożliwe gdyż Prezydent stoi na gruncie prawa, jest strażnikiem Konstytucji, i nie ma prawnych i formalnych możliwości wpływać na niezależny organ państwowy.
Minęło raptem kilka dni i okazało się, że Prezydent RP nie może wpływać na organy i urzędników przez siebie powołanych, że nie chce w żaden, nawet moralny czy werbalny sposób, apelować w swoim kraju, ale może, przy pełnej akceptacji tych samych polityków i publicystów, apelować do wybranego w demokratycznych (?) wyborach Prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowicza oraz domagać się zmiany prawodawstwa w tym kraju.
Mam wrażenie, że ktoś robi nas, Polaków, w przysłowiowego balona.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka