Zainspirowany wpisem http://rasfufu.salon24.pl/53774,index.html dotyczącym współczesnej TV snuję swoje refleksje.
Czasem tęsknię do TV z czasów PRL-u. Były tylko dwa kanały i czekało się na Studio-2 bo tam nadawali "coś ekstra".
Oczywiście, teraz jest takich "ekstra" filmów i programów wiele, ale sam fakt posiadania kilkuset kanałów sprawia, że nie wyszukuję w gazecie tego jednego, wartościowego czy szczególnie ciekawego programu, by z namaszczeniem przy nim usiąść, ale "pykam" po kanałach i na dłużej zatrzymuję się na… publicystyce politycznej. Takie mam już skrzywienie…
Nawet gdy „Orły” grały w eliminacjach do ME, zdarzało mi się przegapić bramkę, bo właśnie „pyknąłem” na rozmowę z politykiem w innym kanale…
Kiedy ostatnio oglądałem cały film? Od kiedy mam kablówkę, to chyba tylko w kinie. Kiedy w ogóle włączyłem TV na program historyczny lub popularnonaukowy? Gdyby nie fascynacja 6-letniego syna dinozaurami i dzikimi zwierzętami, to kanały popularnonaukowe byłyby nieużywane…
Płacę za droższy pakiet satelitarny, bo tam różne „Discovery” i „Planete”, a korzysta tylko starszy syn. Ale i to dobrze…
Dobrze też, że jest „Mini mini”, bo „Cartoon Network” i „Jetix” są nie do przyjęcia. Kto chce wychować dziecko na mordercę lub dewianta ma łatwiej. Ale ja nie chcę, więc odciągam dzieci od japońskich kreskówek…
Wiem po sobie, że TV „ułatwia” okiełznanie rozwydrzonych dzieci, ale to pójście na łatwiznę. Czy to TV ma wychowywać dzieci, czy ich rodzice? Więc przełączam z japońskiej kreskówki na „Mini mini” lub zmuszam się i czytam im książkę…
Tak, zmuszam się. Brak cierpliwości (lub pospolite lenistwo) sprawia, że zbyt rzadko i krótko im czytam. Czasem tylko do snu…
Chyba dziś przejrzę program i pierwszy raz od lat obejrzę w domu cały film…
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka