Znakomicie rozumiem wszystkich, którzy za swoją pracę dostają grosze i chcą tę sytuację zmienić. Rozumiem też prawie wszystkich, którzy dostają dobre pieniądze, ale chcą więcej. Nie dziwię się też tym, którzy zarabiają znakomicie, a chcą otrzymywać jeszcze więcej.
Dziwię się natomiast obecnemu rządowi.
„Premier Donald Tusk zapowiedział, że wieczorem specjalny zespół działający w jego kancelarii przygotuje sposoby udrożnienia ruchu na wschodniej granicy Polski, gdzie trwa protest celników.”(PAP)
Są pewne standardy, które muszą obowiązywać. Jeżeli celnicy - wiedzę czerpię z TV, więc za rzetelność informacji nie ręczę - nie mogą angażować się w politykę oraz NIE MOGĄ STRAJKOWAĆ, to w razie strajku powinni być ukarani. Jeżeli strajkują i grożą zwolnieniem się z pracy, to niech się zwolnią. Byle ich później do tej samej pracy nie przyjmować.
Jeżeli rząd nie wymusi na obecnie protestujących, by czynili to zgodnie z obowiązującym prawem, naraża się, ba – gwarantuje sobie, że eskalacja naruszających prawo protestów nastąpi.
Czy już za chwilę we wszystkich „służbach mundurowych” będzie taka dowolność i rozprzężenie? Kto zaprotestuje, gdy strażak odmówi wyjechania do pożaru, albo policjant do bójki? A te grupy zawodowe mają niewątpliwie więcej argumentów za podwyżkami płac.
Doprawdy nie rozumiem, do czego chce doprowadzić takim działaniem obecny rząd?
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka