Czym było spotkanie Rady Ministrów, podczas którego Premier Tusk odpytywał swoich podwładnych i wymuszał oszczędności w poszczególnych resortach?
Wiem czym ten zabieg na pewno nie był. Nie był generowaniem oszczędności, gdyż „oszczędzanie” polega na wydawaniu mniejszych kwot lub, tak powinno być w przypadku konstruowania budżetu państwa, planowaniu mniejszego deficytu budżetowego.
Premier Tusk, w świetle jupiterów, zadeklarował „oszczędności” rzędu 8 mld złotych. Co stanie się z tymi „oszczędnościami”? Zmniejszą deficyt budżetowy, czy przeznaczone będą na „priorytety”, „ważniejsze zadania”, „kluczowe inwestycje”?
Gabinet Tuska stosuje „oszczędzanie”, czy jedynie „przesuwanie” środków, czyli niezbędną, rutynową czynność każdego gabinetu?
Kiedy skończy się ten polityczny marketing w świetle fleszy, a zacznie twarde rządzenie i zapowiadane reformy?
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka