Co zrobić, gdy ktoś kierowany szlachetnymi pobudkami czyni dobro jednocześnie ewidentnie łamiąc prawo? Czy należy potępiać i karać osobę, która łamie prawo, ale na tym osobiście w żaden sposób nie korzysta?
Sprawa dr Ilony Rosiek-Koniecznej z Krakowa wystawiającej bezdomnym bezpłatne recepty (mimo, że nie posiadali na nie uprawnień), czy Waldemara Gronowskiego, piekarza z Legnicy rozdającego bezdomnym i ubogim chleb (bez uiszczania należnego z tego tytułu podatku VAT), budzi ogromne emocje. Argumenty zarówno „za”, jak i „przeciw” potępieniu i karaniu takich osób są jednak mocne.
Czyż lekarz nie ma naczelnego obowiązku pomagać i leczyć za wszelką cenę, byle zgodnie z regułami sztuki medycznej, a posiadający jakieś dobro (chleb) przekazać je najbardziej potrzebującym? Ale czy lekarz lub przedsiębiorca nie mają obowiązku kierować się wytycznymi wynikających z przepisów prawa?
Trudno odmówić racji osobie, która „olewa” przepis ewidentnie bezsensowny, jakim jest doliczanie podatku VAT do niesprzedanego towaru. Trudno odmówić szlachetnych pobudek osobie, która widząc niewydolność „publicznej” służby zdrowia łamie procedury, by najbardziej pokrzywdzeni i potrzebujący mogli w ogóle się leczyć.
W obu przypadkach mamy do czynienia ze szlachetną postawą, ale jednocześnie z… Tu słowo dobrać trudniej: Naiwnością? Beztroską? Arogancją?
Jak w takiej sytuacji ma się zachować instytucja PAŃSTWA (Urząd Skarbowy, prokuratura, Sąd)? Czy organy PAŃSTWA posiadają „serce” i „sumienie”, czy są tylko bezdusznymi i bezrefleksyjnymi egzekutorami wyznaczonych norm? Czy Temida, mając do czynienia z takimi podsądnymi, ma być ślepa, czy jednak uchylając nieco przepaskę może przechylić szalę na jedną, „sprawiedliwą” stronę?
Każde rozstrzygnięcie będzie miało negatywne skutki.
Jak wytłumaczyć, że przepis musi być egzekwowany nawet wtedy, gdy doprowadza to do większego zła, niż jego nieprzestrzeganie? Jak wytłumaczyć, że jedni muszą bezwzględnie przestrzegać normy i przepisy, nawet te głupie i szkodliwe, a inni robić tego nie muszą?
Jak rozstrzygnąć, że przepis jest „głupi” i „szkodliwy” i kto ma to rozstrzygać?
Piekarz z Legnicy zbankrutował, a Pani doktor właśnie stanie przed sądem. Czy należy ją skazać, pozbawić prawa wykonywania zawodu, osadzić w więzieniu, pokazując, że doprowadziły ją do tego jej szlachetność, bezinteresowność i prostolinijność? Czy ukarana grzywną zapłaci ją tak łatwo, jak cyniczni lekarze-łapówkarze, którzy bez mrugnięcia okiem wykładają po 50-100 tys. i wychodzą na wolność?
Niełatwe zadanie ma wymiar sprawiedliwości (PAŃSTWO), ale ja - publicysta amator – mam o wiele łatwiejsze zadanie, gdyż nie ponoszę za swoje propozycje odpowiedzialności. Oto one:
PAŃSTWO (Izba Skarbowa; niezawisły Sąd) winno ukarać sprawców obu tych czynów zgodnie z istniejącymi przepisami. PAŃSTWO (nie jestem prawnikiem by rozstrzygać w jakiej postaci) winno odstąpić od wykonania nałożonych kar. PAŃSTWO (ustawodawca) winno niezwłocznie zmienić przepisy, by nie trzeba było łamać kretyńskiego lub nieżyciowego prawa by czynić dobro oraz by cwaniacy i oszuści nie obchodzili prawa pod płaszczykiem szlachetności i bezinteresowności.
Uff. Jakie to proste! Ale dlaczego nie wierzę, że tak się stanie?
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka