PO twierdziła, że „otworzy archiwa” by uciąć spekulacje; by każdy mógł wyrobić sobie opinię, czy ktoś współpracował z bezpieką czy nie. A tu nagle Chlebowski oświadcza, że „każdy będzie mógł obejrzeć SWOJĄ teczkę, a w Internecie zawieszone będą teczki… osób publicznych!”
To gdzie to sławetne „otwarcie archiwów?” Gdzie „zawieszanie akt w Internecie”? Gdzie tu jakakolwiek (faktyczna) „nowelizacja” prawa?
Obecnie obowiązujące prawo umożliwia zwrócenie się do IPN o „swoje” akta. Zrobiłem to kilka lat temu i co jest tam na mój temat wiem od dawna. Ale – według Chlebowskiego – nic więcej się nie dowiem! Powtórzę: gdzie tu „nowelizacja” i „powszechna dostępność”? Gdzie tu ucięcie spekulacji, czy nie lubiany sąsiad, konkurent do awansu, niewygodny podwładny, upierdliwy przełożony, był agentem bezpieki, czy nie?
Jeżeli taka „nowelizacja” będzie przeforsowana w polskim parlamencie, to zmieni się tylko jedno: o swoich teczkach, o zasobach archiwalnych na swój temat, dowiedzą się również agenci bezpieki z czasów PRL. I – w razie braku zachowanych kompromitujących zasobów na swój temat - wielu z nich nam się objawi jako osoby „czyste”, znakomici kandydaci do ważnych funkcji publicznych, rad nadzorczych publicznych spółek.
Jestem w szoku, jak można tak jawnie kpić ze współobywateli, którym przez miesiące mówi się, że czas „dzikiej lustracji” i „pomówień” się skończy. Trzeba tylko „otworzyć archiwa”…
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka