Obejrzałem ,,Adrenalinę'' (2006') - i mam mieszane uczucia. Czy powinienem wystawić
pochlebną opinię durnemu filmowi (???)
Tak durnemu i wypełnionemu agresją, że przeczy on mojej nowej naturze i życiowej drodze, którą podążam...
No, kur..., pofilozofowałem, a teraz
czas przypomnieć sobie wyraźnie czasy (nie tak strasznie dawne), w których byłem facetem, który kilka razy w życiu mało nie stracił zębów i o mały
włos nie obdarował kilka osób tym samym.
STOP zakłamaniu! ,,Adrenalina'' uwiodła mnie, nie będę kłamał. O ile nie popieram najogólniej prymitywnej przemocy, to
kino/film traktuję jednak jako inną
bajkę i nikt przy
zdrowych zmysłach filmami nie żyje... :)
Bardzo
szybki i bardzo energetyczny obraz dwójki reżyserów/scenarzystów:
Marka Neveldine 'a oraz Briana Taylora - wypełniony jest po brzegi dynamicznymi scenami. Jeśli zabraknie odpowiedniego dystansu, to można ten film potraktować jako pochwałę durnej przemocy. Jednak film jest totalną zabawą, trup ściele się dość gęsto,
krew leje, wstrząsy, wypadki i potłuczenia są w co drugiej scenie. Główny bohater z dużym zapałem przypieka sobie nawet
własną rękę opiekaczem do tostów w celu podniesienia tytułowej adrenaliny, by... przetrwać, a raczej nie paść trupem.
Trudno to nazwać życiową lekcją albo przesłaniem, ale
rozrywka całkiem, całkiem.
Niezłe kadry, dźwięki, muzyka. Aktorstwo... no cóż... pozostaje raczej dość wyrazistym robieniem min i aktorstwem kina akcji. Sfera fizyczna dominuje w brutalnej ,,Adrenalinie'', która poza zabawą w gonienie króliczka czyli próbą przeżycia, nie
dania się zabicia i próbą zdobycia antidotum - dobrze pokazuje; jak łatwo
życie może zmienić się w mgnieniu oka.
Jason Statham zaprezentował imponującą
mowę ciała, pokazał efektowny trans - wypełniony dynamicznym baletem walki i mogę śmiało okrzyknąć go nowym Van Dammem kina akcji lat dwutysięcznych.

Dość muskularny i całkiem średnich gabarytów aktor jest tak przekonujący, że momentami wydaje się gigantem, a co najmniej bykiem.
Jeśli jeszcze nie widzieliście czaderskiej i zabawnej ,,Adrenaliny'', a macie ochotę na zwariowaną zabawę z pełnym przymrużeniem oka, jeśli wytrzymacie dużą dawkę mocno agresywnej łupanki, nawalanki - to z czystym sercem polecam.
Film należycie otrzymał kategorię od lat 16+ i leciał na noc - bardzo zasłużenie.
Jeśli liczycie na coś, cokolwiek ambitnego w tym filmie - zrezygnujcie.

Mimo to... jest fajny i warto go zobaczyć dla samej, zwariowanej sceny ,,dopalenia'' Jasona Stathama zestawem do elektrowstrząsów lub sceny seksu z narzeczoną na mocno publicznej ulicy. :)
Moja ocena w skali 0~10 to: 5.5/6.5 punkta ogólnie.
W kategorii sensacji i kina akcji (tylko i wyłącznie) to: mocne 7/8 punktów.
Inne tematy w dziale Kultura