Karcący niejednokrotnie kobiety - ultraprawicowi politycy - zapominają, że to często mężczyzna ucieka lub nie daje rady psychicznie wobec wielu poważnych problemów życiowych.
Jestem generalnie zwolennikiem pozostawiania prawa wyboru kobiecie w kwestii aborcji. Oczywiście, jest to arcy-trudny i skomplikowany temat i problem.
Ideałem, by było, by wszyscy mieli dobre, poukładane życie i nie popełniali błędów, grzechów, przestępstw, świństw, ułomności i napadów wszelkich agresji. Ideału nie ma.
Dla mnie zawsze całokształt i wiele czynników będą wpływały na ocenianie problemów, a nie sztywny przepis.
Trochę jeszcze napisałem niedawno u kolegi ,,na nocnym'' blogu Facebooka na ten temat - i więcej już raczej chyba nie chcę dyskutować - poza tymi uwagami.
Nie oszukujmy się, biskupi i czołowi politycy niewiele mają wspólnego i niewiele wiedzą o powszednim życiu, o zwykłych problemach ,,szarych'' ludzi.
Zaimponowałby by mi polityk - i takiego można by słuchać jako prawicowego autorytetu - który w ramach ochrony życia i realnej walki o życie zadeklarowałby rok temu, że tysiąc złotych ze swoich dochodów będzie przeznaczał na misję ratowania życia bezdomnych zamarzających w zimie. I przez rok czasu dotrzymywał słowa.
Dlaczego w głośnych programach publicystycznych z udziałem senatorów, posłów, innych polityków nie znajdujemy tematów walki z alkoholizmem? Bo to dla państwa jest niewygodne? Ponieważ państwo ze sprzedaży ciągnie gigantyczne profity? Dlaczego nie wydano wojny wódzie i dlaczego tak opieszale walczono z dopalaczami? Każdego roku giną ludzie, setki...
Swego czasu różne państwa różnie groziły sankcjami za uchylanie się od obowiązku służby wojskowej - obrona kraju w razie napaści jest również arcy-ciężkim problemem...
Jest wiele problemów: narkotyki, alkohol, piractwo drogowe, przemoc, karanie prób samobójstw, nędza, braki środków, sadyzm, różne prześladowania, fala... Prawica akurat chętnie wytacza działa w sprawie aborcji...
... I uważam, że pójście na wojnę z kobietami - bo tak to po trochu postrzegam - jest wytoczeniem dział przeciw sobie i strzelaniem w kolano, jeśli chodzi o ewentualny elektorat, który może opuścić target polityczny od 8 do 12%...
(Na zakończenie dodam i wskażę jeszcze jeden paradoks - jeśli maniakalnie i obsesyjnie konsekwentnie bronimy tak wszelkich wartości - to ja mam prawo odmówić powszechnego obowiązku obrony ojczyzny w razie wybuchu wojny - nie tylko jako żołnierz natarcia brygady zmechanizowanej prawdopodobnie szybko zginę, zadaniem moim jest zabicie: zakończenie życia co najmniej kilkorga ludzi niewinnych raczej - bo wykonujących rozkazy... proza życia. - Politycy nie chadzają na wojnę, to i o wojnie/zabijaniu nie wypowiadają się... Widzicie ten paradoks w zestawieniu 2 tylko problemów?)