Od dawna zbieram się do napisania kilku notek o terroryźmie, prawach obywatelskich i pracy służb oraz wolności.
Tymczasem akurat blogerka ,,Prawicy.net'' napisała dość ciekawy blog o historii Snowdena i wspomniała:
>,,CIA nie wyśledziła żadnego zamachu.''<
- O ironio - przed 2016 rokiem podobno CIA i wszelkie amerykańskie służby prognozowały odbycie się zamachu w Polsce. Wspominano też podwyższone ryzyko zamachu w kilku stolicach państw. 2016 mija, Światowe Dni Młodzieży minęły bezkrwawo... - być może nie jest tak, że jesteśmy takimi Polaczkami - patałachami i nieprofesjonalistami - jak zwykło się mawiać, że zachód i USA to mają służby, a u nas wszystko na ślinę niewiele lepiej niż ,,u Ruskich''...
Od czasu do czasu trochę ,,śmieszy mnie'', a raczej irytuje to pewne pobłażliwe podejście do niezachodnich stron, gdzie od lat porażka goni porażkę.
Postać Snowdena mnie nie przekonuje (pomimo dynamiki interesującej historii i odważnych kroków); chłopak napatrzył się trochę na bagno i miał dość, tylko pytanie: o czym myślał, gdy przykładał rękę swoją pracą i karierą do tego, co teraz określa: machiną zła? Przy takim współczynniku inteligencji nie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawy?
Ludzie lubią pielęgnować swoje prawa obywatelskie, sferę prywatności i intymności.
Jednak jeśli chcemy wymagać skutecznego wykrywania siatek terrorystów, musimy być świadomi konieczności naruszania idealnego obrazu wolności.
Zorganizowanie ,,udanego zamachu'' to wynik determinacji, dużej woli, dobrej organizacji i łutu szczęścia. Jest to trudne i nieco losowe - tak samo wpadnięcie na trop zawczasu - jest bardzo trudne wprowadzić wywiadowców w siatkę organizatorów-terrorystów.
Ale próbować ktoś musi. Odkąd pamiętam - od mojego dzieciństwa o CIA krążyły różne opinie - włącznie z brudnymi - to trochę takie nieuniknione bagno, gdzie trudno mieć zupełnie czyściutkie rączki.
I nasze służby zapewne mięczakami nigdy nie były (warto pamiętać, że jednym z pierwszych specjalistów był Dziewulski - fachowiec od terroryzmu, który za komuny sam ochraniał wpływowych Arabów w Polsce...) - i nie są - muszą mieć jaja i twarde plecy - tzn. zaplecze społeczne-polityczne: poparcie polityków i choć części ludzi.
Oczywiście w tej grze fikcji, ułudy, pozorów, pół-prawd i prawd jesteśmy niejednokrotnie oszukiwani, czasem wyzyskiwani, obmacywani fizycznie, mailowo, na lotnisku, możemy zostać aresztowani, a nasza terenówka nagle wypożyczona przez Jamesa Bonda, ale nim strzelaniny z filmów przeniosą się na ulice w Polsce - pamiętajmy, że część z tego jest realna i część tego czemuś służy.
Zgadzam się w wydzielonych obszarach i niektórych okolicznościach na naruszenie swojej swobody i pełnej wolności w imię ochrony kraju lub w imię stanu wyższej konieczności, tylko nie chciałbym by stan ten był np. nadużywany.
A tak przy okazji - poza informacją współpracy służb z sieciami społecznościowymi - sam zobaczyłem ostatnio, że chyba Google znacznie zwiększył efektywność śledzenia poczynań prywatnych użytkowników.
Co do samej postaci Snowdena; nie wiem, czy mu ufam i wierzę w jakimkolwiek stopniu; w jego poczynania, nagle pojawiający się idealizm i bunt.
Snowden był nieznanym światu pracownikiem, teraz jest celebrytą, ma władzę, odniósł sukces, jest sławny i w pewnym stopniu wręcz rozdawał karty. To władza i popularność, którą wypracował sobie facet z ponad-przeciętnym ilorazem inteligencji. I jak tu wierzyć w dobre intencje?
Inne tematy w dziale Polityka