Książka Antoniego Dudka instytutowi ani Polsce nie zaszkodzi. Pytanie, czy nie zaszkodzi swemu autorowi.
Wśród nowych instytucji, które zaczęły funkcjonować w naszym państwie po roku 1989, nie ma chyba drugiej tak nieżyczliwie i nieprawdziwie przedstawianej w mediach III RP jak Instytut Pamięci Narodowej. Wrogość środowisk, które były beneficjentami systemu komunistycznego, do znacznej części zadań, jakie przed instytutem postawili jego pomysłodawcy i twórcy, jest całkiem zrozumiała. I co więcej, do czasu wymiany pokoleń w zasadzie nieusuwalna. Dlatego dobrze się stało, że Antoni Dudek, profesor nadzwyczajny w zakresie nauk o polityce, napisał książkę, która – jak głosi podtytuł – pozostaje jego „osobistą historią IPN”.
Kieres: prezes jako rzecznik
Profesor Dudek, historyk i politolog, związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, przez ponad dekadę był również pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej. Typ wykształcenia oraz pełnione funkcje – za prezesury Kieresa kierował Wydziałem Badań Naukowych w Biurze Edukacji Publicznej, przez następne pięć lat był doradcą Janusza Kurtyki – sprzyjają próbie opisania tych pierwszych dziesięciu lat, ważnych w życiu każdej instytucji frontowej, jaką w postkomunistycznej Polsce stał się niewątpliwie IPN. Tym bardziej, że perspektywa insidera, czyli kogoś z wewnątrz, którą dysponuje krakowski historyk, zapewnia możliwości poznawcze zdolne zrównoważyć w czytelniczym odbiorze nieuchronny subiektywizm książki. Zwłaszcza że autorowi nieźle udało się oddzielić faktografię od sygnalizowanych własnych ocen czy opinii.
Widać to zwłaszcza wtedy, gdy Dudek pisze o sposobie zarządzania instytutem przez obu dotychczasowych prezesów. Ponawiane kilkakroć pod adresem prof. Leona Kieresa pochwały nie mogą przesłonić faktu, że z powodów raczej charakterologicznych niż politycznych nie zdołał on unieść brzemienia odpowiedzialności za instytucję, jakie ustawodawcy – chcąc ochronić IPN przed zawirowaniami zmiennych koniunktur politycznych – nałożyli na praktycznie nieusuwalnego prezesa. Tymczasem zamiast Kieresa – jak wynika z lektury – instytutem rządzili dyrektor generalny Bohdan Marciniak, szef działu prawnego Krzysztof Zając oraz kierująca pionem archiwalnym Bernadetta Gronek, podczas gdy prezes hamletyzował w mediach (na temat tzw. listy Wildsteina czy sprawy ojca Hejmy) lub na posiedzeniach Kolegium IPN.
Kurtyka: jednoosobowe zarządzanie
Wręcz odwrotnie mają się sprawy w przypadku prezesury Janusza Kurtyki, z którym Dudek niejednokrotnie polemizuje, zarzucając mu przesadny radykalizm, styl dowodzenia rodem z partyzantki czy nawet „miękki autorytaryzm”, ale przecież z samej prezentacji faktów i okoliczności, w jakich doszło do objęcia schedy po Kieresie, wyłania się postać uczonego, który potrafił stać się skutecznym menedżerem, dużej i przekształcanej w biegu instytucji. Dość przypomnieć wielką reorganizację, porządkowanie i unowocześnianie archiwum (w tym, słynną sprawę 300 worków po Bernadetcie Gronek), tworzenie nowego w instytucie biura lustracyjnego (po zmianie ustawy o IPN oraz likwidacji urzędu Rzecznika Interesu Publicznego), czy wreszcie zdynamizowanie działalności wydawniczej, wystawienniczej, popularyzatorskiej.
Nie zgadzając się z Kurtyką w wielu sprawach, prof. Dudek pozostał do końca jego doradcą, gdyż – jak wyjaśnia w „Instytucie” – rzeczą doradcy jest podsuwać pomysły i rozwiązania, a nie obrażać się, gdy sugerowane koncepty nie wchodzą w sferę realizacji. Celnie określiła tę właściwość postawy politologa z Krakowa, ale też jego opowieści o prezesie, któremu mimo sporów doradzał, dr Barbara Fedyszak-Radziejowska.
– Pan się z Kurtyką nie zgadzał, pan go krytykował, ale z lektury i tak wyłania się postać niemal pomnikowa, która potrafiła wykorzystać możliwości wynikające z ustawy, a przez to zdynamizować działalność instytutu i nadać jej właściwy kształt– mówiła ostatnia przewodnicząca Kolegium IPN podczas dyskusji nad książką.
Poprawić wykoślawiony wizerunek
Dużym walorem książki prof. Dudka jest wartka narracja, dobra polszczyzna i mimo chwilami bardzo specjalistycznej problematyki prosty, czytelny język. Popularyzatorski zamysł, który zapewne przyświecał piszącemu, nie pozbawia jednak książki sporych wartości poznawczych. Autor przypomina wiele faktów nieznanych oraz tych w mediach pomijanych lub tendencyjnie przedstawianych, co pozwala nie tylko odkłamać mocno zafałszowany wizerunek instytutu, ale również lepiej zrozumieć istotę sporów, jakie toczyły się np. w sprawie otwarcia archiwów, kształtu obowiązujących procedur lustracyjnych, ale też konkretnych przypadków rzekomego krzywdzenia „niewinnych ludzi” przez tzw. dziką lustrację.
Wielu telewidzów do dziś pewnie pamięta wyrzucone w górę ręce i triumfalny okrzyk Małgorzaty Niezabitowskiej, rzeczniczki rządu Mazowieckiego, uniewinnionej przez sąd lustracyjny. Niektórzy mają też pewnie w oczach plakaty reklamujące jej książkę pod dramatycznym tytułem „Prawdy jak chleba”. Może komuś jeszcze świta w pamięci, że IPN odwołał się od wyroku, a sąd apelacyjny z powodu licznych mankamentów postępowania nakazał powtórzenie procesu. Ale co było dalej? Dudek przypomina, że Niezabitowska w trakcie drugiego procesu zrezygnowała z autolustracji, motywując to złym stanem zdrowia. Widać zdrowie ważniejsze jednak od prawdy.
Ciekawie, bo to przecież książka historyka, został ukazany żmudny, najeżony przeciwnościami politycznymi i personalnymi proces powstawania IPN. Autor podkreśla zapomniane dziś zasługi, jakie położyli w tej mierze działacze z rodowodem solidarnościowym, w tym zwłaszcza Janusz Pałubicki, Marian Krzaklewski i Andrzej Grajewski. To są prawdziwi ojcowie-założyciele, bo bez ich uporu, wytrwałości, wręcz determinacji, instytut po prostu nigdy by nie powstał.
Książka Antoniego Dudka, zważywszy na drażliwość materii i bardzo nieodległy dystans od opisywanych zdarzeń, jest na polskim rynku wydawniczym – inaczej niż w krajach o utrwalonej demokracji – czymś rzadkim, wyjątkowym. Tym bardziej zasługuje za lekturę. Zasługuje i dlatego, że jej autor, który zasiada w nowej (utworzonej po zeszłorocznej nowelizacji ustawy) Radzie IPN, jest zarazem uważany za współtwórcę obecnej równowagi sił politycznych wokół instytutu.
Antoni Dudek: Instytut. Osobista historia IPN. Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2011.
„Tygodnik Solidarność” nr 31, 29 lipca 2011
http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=586&Itemid=44
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka