Pamiętacie jednego z najbardziej cenionych polskich dziennikarzy? A pamiętacie jego autorski program, w którym poruszane są NAJWAŻNIEJSZE, aktualne sprawy społeczno-polityczne?
Chodzi mi o Tomasza Lisa, którego zawsze uważałem za dobrego dziennikarza. Ścieżka jego dziennikarskiej kariery to marzenie niemal każdego adepta dziennikarstwa. Sprawozdawca parlamentarny, korespondent zagraniczny, prezenter programów informacyjnych, w końcu autor i prowadzący własnych dwóch programów. Nic dodać, nic ująć. Co bardzo ważne to nie była jakaś lipna rozrywka tylko programy publicystyczne, poruszające istotne tematy. Elitarne dziennikarstwo można by rzec.
A znacie „Rozmowy w toku”, talk-show, w którym porusza się kontrowersyjne, ale z reguły mniej istotne tematy, w dodatku prowadzony jest tak, aby zapewnić rozrywkę mniej wymagającemu widzowi. Na pewno znacie.
A teraz zagadka: Dlaczego użyłem „pamiętacie” i „znacie” skoro programy Lisa i Drzyzgi wciąż są nadawane? Ano dlatego, że według mnie już nie ma różnicy, w tych programach oprócz prowadzących. Publicystyczny program Tomasza Lisa przepoczwarzył się w niskich lotów rozrywkę.
Wiele osób kieruje pod adresem Tomasza Lisa różne zarzuty: że jest stronniczy, że jest rządowym propagandystą itp. Coś w tym jest, ale nie oszukujmy się zawsze w mediach będzie podział na tych prorządowych i tych opozycyjnych. Ja osobiście uważałem, że jest dobrym fachowcem, choć do jego etyki dziennikarskiej miałem wątpliwości. Długo byłem przekonany, że jego program, mimo wszystko stoi wyżej od programów Kuby Wojewódzkiego i Ewy Drzyzgi.
Jak się okazuje, nie do końca miałem rację. Pierwszym objawem spadającej gwiazdy był (dosyć dawno) odcinek, w którym zaproszeni byli nasi piłkarze zatrzymani przez policję podczas jakiejś wakacyjnej burdy. Temat nadający się na 5 stronę jakiego tabloidu tutaj został na siłę przetworzony w debatę o tym, czy policja nie przekracza swoich uprawnień i czy nie żyjemy w państwie policyjnym. Co raz częściej programy zaczęły przypominać publicystykę rozrywkową. Kolejnym kamieniem milowym była sprawa matki Madzi z Sosnowca i specjalistki w postaci aktorek z „M jak miłość”, ręce mi wtedy opadły. I tak z odcinka na odcinek prowadzący serwuje nową porcję rozrywki. Ostatni odcinek wbił mnie w fotel, bo oto w programie o NAJWAŻNIEJSZYCH problemach społeczno-politycznych kraju pojawił się nie kto inny tylko nasz Anderw po sobotnim show, który w mediach nazwano walką.
Panie Lis ja wiem, że jak Pan poruszysz zbyt poważne tematy, to te barany wezmą pilot i przełączą kanał, ale miej Pan litość nad tą mniejszością, która liczy na publicystykę (nawet stronnicza).
Inne tematy w dziale Rozmaitości