Kto Kaczyńskiemu poddał pod promocję wprowadzenie „kary śmierci” w Polsce, albo jest szaleńcem, albo zdrajcą. Nie ma, co się nad tym dalej rozwodzić, gdyż realnie jest to bzdura.
Terlikowski zassał. Od razu odpalił Marko- Jurkowe race w stronę prezesa PiS. Z tych fajerwerków widać jednak jeden błysk, Terlikowski „ohne Pomyłkowski”. Oczywiście można oderwać się od rzeczywistości i krążyć po orbicie okołoziemskiej- nawet bez portek. Dziś właśnie ukazały się „nagie szaty cesarza”, a pod nimi poblask tych męskich kosztowności. Terlikowski chce być sensu stricte teologiem- zgoda. Jeśli zaś miesza rozum i wiarę, jest synkretycznym człowieczkiem, którego horyzont kończy się, gdzie jego myślenie o własnym myśleniu się zaczyna. Nie zna się na polityce, to niech zajmie się swoimi kazaniami, które osobiście cenię.
Jeden błąd danego człowieka nie dyskredytuje go. No chyba, że czytam inną wersję Biblii. Osoba ludzka nie jest Bogiem, z tej racji bywa omylną. Terlikowski nie wziął wagi i na szalach nie położył uczynków prezesa PiS. Znalazł grzech i Kaczyńskiego wysłał do piekła. Tak postąpiłby szatan, nie Stworzyciel.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
