Kiedy z mroków czeluści
Królestwa ciemności łez
Wydobył się krzyk nicości
Zakwitał czerwienią krwi bez
Ptak bez skrzydeł szybował
Leciał nad mrokiem istnienia
Jedno tylko w sercu zachował
Tajemnicę nieznanego imienia
Przemierzał przestworza- i czuł
Nie znał cię lecz nadzieję miał
Nagle, utracił siłę, spadał w dół
Spadając płakał, ale nadal trwał
Miał rozbić się o głaz tej samotności
Co stała zawsze na jego drodze życia
Pękać zaczęły mu w sercu nadziei kości
Nie było dla niego ratunku do przeżycia
Naglę w odmętach jego wyobraźni
Sen jawą stał się o zapachu bicia
Zobaczył smutną duszą swojej jaźni
Drogę nowego w sobie, w tobie bycia
Ptak nie miał skrzydeł do tej pory
Co się on wzbijał, zaraz już upadał
Był tak z miłości bardzo mocno chory
Że szczęścia nikt nie zapowiadał
Kiedy mu serce się prawie rozprysło
Zobaczył jakąś postać na nieboskłonie
Dał tulić się swym własnym zmysłom
Nie widział samotności, myślał o niej
W poszumie potok mu zaśpiewał
A inne ptaki wciąż nową pieśń nuciły
- Ona ma w duszy twojej imię- Ewa
Nie jedno, a dwa serca teraz zabiły
Inne tematy w dziale Rozmaitości