Blok przy ulicy Kopernika. Jego numer 30. Klatka pierwsza. Malowana jest klatka schodowa. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. W wizjerze widać nieznanego faceta. Otwierasz.
- Ależ dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry. Będziemy w państwa klatce zakładać domofony. Proszę się podpisać- gada domofoniarz.
- Jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu, gdyż te urządzenia się za często psuja, szczególnie zimą- pada odpowiedź.
- Nie, nie. Takich domofonów to jeszcze w Płońsku nie widzieli- molestuje domokrążca.
- Jak wszyscy podpiszą, to i ja zapewne podpiszę- kończy się dialog.
Akcja tego domofoniarza jest o tyle bezczelna, że każe podpisać, ale nie zdradzi tajemnicy spowiedzi o nazwie „ ile to kosztuje”?
W bloku na Młodzieżowej 5 lokatorzy zapłacili po 30 zł. A ile cwaniaki chcą od mieszkańców z Kopernika 30? Nikt w to może nie uwierzy- dwie stówki od łba!
Jedna z mieszkanka jest przerażona, że podpisała ten cyrograf. Ale nie ma co pękać, to nie jest żadna umowa cywilno- prawna. Ludzie są zbulwersowani. Czują się wykiwani przez tych przedstawicieli handlowo- cyrkowych.
Domofoniarz pośpiesza, bo jasne, że jak mają kłaść kable pod te urządzenia kontrolowanego wejścia do klatki, to przed zakończeniem prac remontowych związanych z renowacją klatki schodowej. Mieszkańcy poczuli tę presję jak bat na plecach.
Zacytujmy ponownie tego mądralę: „ Nie, nie. Takich domofonów to jeszcze w Płońsku nie widzieli”. No i raczej nie zobaczą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości