Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl
276
BLOG

Arogancja urzędniczki

Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 0

W naszym tekście pt.: „ Na waciki, czyli zarobki w płońskim magistracie” nie podaliśmy nazwiska tejże bohaterki, która stwierdziła:

 

- Ja jestem na utrzymaniu męża. Moja pensja starcza mi ledwie na waciki.

 

Daliśmy jej szansę, aby naszych czytelników, którzy bez wątpienia mogli się poczuć urażeni, przeprosiła. Ale nic z tego. Z tej racji rozbierzmy całą zaistniałą sytuację na czynniki pierwsze.

 

Preludium do utraty samokontroli urzędniczki być może była nasza obecność na konferencji, którą 24 czerwca zorganizował radny Tucholski przy klepisku o nazwie ulica Działkowa. Chodziło w niej o to, że burmistrz doprowadza kanalizację do swoich działek, a poprzez to, jeśli je zechce sprzedać ich cena gwałtownie wzrośnie. Spotkanie z radnym odbyło się o godzinie 10:00, ale jakiś trafem i „ooooczywiście” to tylko zbiegowisko okoliczności, godzinę wcześniej zrobił na ten sam temat pogadankę burmistrz Pietrasik. W tej kontrkonferencji wodza płońskiego magistratu widać ewidentną manipulację oraz czuć dziwny zapach.

 

Na briefing radnego Tucholskiego wodzu oddelegował między innymi swoją podwładną, dyrektora Wydziału Współpracy i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Płońsku, Lilianę Kraśniewską w asyście rzecznika magistratu i innej jego pracownicy. Kraśniewską znamy z likwidacji placyku zabaw dla dzieci znajdującego się przy ulicy 1 Maja w Płońsku. Wygląda tak, że ta pani jest do zadań specjalnych.

 

- Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle- dygresja.

 

Pani dyrektor obnażyła, naszym zdaniem, sposób myślenia w ekipie Pietrasika- tylko oni mają rację. Otóż jak radny Tucholski powiedział jej, że na jej zarobki składają się mieszkańcy, ta walnęła, co walnęła (tekst o wacikach).

 

- (…) Uważam, że cytat o wacikach był niefortunną metaforą użytą w złym kontekście. Żałuję, że w sytuacji publicznej podjęłam temat mojego wynagrodzenia. (…)- Pisze miedzy innymi (oczywiście nie do nas) Kraśniewska.

 

Pani dyrektor złamała, w co najmniej dwóch punktach „Kodeks etyki pracownika Urzędu Miasta w Płońsku”.

 

Po pierwsze zamanifestowała swoje poglądy odnośnie naszej redakcji, pokazała stronniczość. Od razu wiedziała, co napiszemy na temat konferencji radnego opozycji, przerywała Tucholskiemu- i wyszedł tu poziom kultury osobistej urzędniczki oraz jej światopogląd. W naszej ocenie jest neoliberałem, czyli siebie ma za wielką, a innych za maluczkich. Kraśniewska nie miała prawa ingerować w briefing nie przez nią zorganizowany i złamała tym samym kodeks w punkcie 2, który brzmi:

 

- Punkt 2 b. Pracownik w szczególności nie manifestuje publicznie w miejscu pracy i przy wykonywaniu obowiązków służbowych swoich poglądów i sympatii politycznych.

 

Kraśniewska pokazała niechęć do prawicowej redakcji oraz do radnego opozycji politycznej wobec burmistrza Pietrasika.

 

Ale najdobitniej urzędniczka złamała punkt tego kodeksu o treści: „Pracownik Urzędu Miejskiego w Płońsku wykazuje powściągliwość w publicznym wypowiadaniu poglądów na temat pracy swojego urzędu oraz innych urzędów.”

 

Otóż stwierdzeniem „pensja starcza mi na waciki”, Kraśniewska tak pojechała po UM w Płońsku (totalna krytyka zarobków w miejscu pracy), że szok i dodatkowo przyznała się sama do winy.

 

Oczywiście zakładamy, że dyrektorka nie jest chora psychicznie i zanim coś powie, to musi to pomyśleć. To zaś ukazuję ją, w naszej opinii, jako osobę arogancką (tekst o wacikach), stronniczą (przerywanie radnemu Tucholskiemu) i chwiejną emocjonalnie (rozdygotanie i ataki na naszą redakcję). Z tego powodu poważnie zastanawiamy się, czy nasza bohaterka nadaje na piastowane przez nią stanowisko.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości