O Michale Kwiatkowskim rozpływają się obecnie wszystkie fachowe media i nie tylko. Osobiście czekałem z tym tekstem do wczoraj, gdyż był to niedzielny, piętnasty etap wyścigu Tour de France z Givors na szczyt Mount- Ventoux. Końcowe 20 km było podjazdem pod górę, która zamordowała wielu znamienitych kolarzy.
O Kwiatku już wcześniej rozpisywano się. Jego nazwisko stało się znane. Nawet najlepszy sprinter w peletonie, Mark Cavendish, go słucha.
- „Kiatkoski” kazał mi się zabrać z ucieczką Saxo- Tinkoff i ja to zrobiłem- powiedział Petrze z Eurosportu Mark.
Było to na 13 etapie, Cavendish posłuchał polecenia młodego Polaka i wygrał na kresce. Kwiatkowski mimo młodego wieku doskonale czyta akcje zaistniałe w peletonie, a ma dopiero zaledwie 23 lata. Do wczoraj miał w wyścigu dookoła Francji jedną z najważniejszych koszulek- białą. Oznacza ona lidera w klasyfikacji generalnej kolarzy do 25 roku życia. Kwiatkowski jest debiutantem w setnej edycji tej imprezy, najważniejszej w światku kolarskim.
W niedzielę pojechał doskonale. Pod tę górę mało kto dawał mu szanse, ale Michał pokazał moc w nogach. Stracił zaledwie 3: 14 do Froome, lidera francuskiej pętli. Wcześniej Michał był na etapie drugim trzeci, na trzecim- czwarty, na czwartym- 2 (o niecałą sekundę wtedy przegrał koszulkę lidera wyścigu), a na jedenastym zajął piąte miejsce. Tour de France znaczy więcej niż mistrzostwa świata, czy olimpiada. Z tej racji Kwiatkowski, obok Gołasia i Majki, to nasze młode realne nadzieje na sukces w kolarstwie szosowym, tym najwyższych lotów.
I tak się składa, że niektórzy Płońszczanie mogli pojeździć z Kwiatkowskim. Było to 28 maja 2011 roku, kiedy przybył z Michałem Gołasiem do naszego miasta. Stało się to dzięki rodzinie Ferskich. Całą imprezę, wspólnej jazdy z Kwiatkowskim i Gołasiem, promowano na Eurosporcie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości