Wyjazdy i wyjaździki, podróże za darmowy symboliczny „jeden uśmiech”, galopowanie po „europejskich stepach akermańskich”, miasta partnerskie mnożące się jak pieczarki po ulewie- oto nakreślony z grubsza tematyczny krajobraz 43. sesji Rady Miasta Płońska, która odbyła się 19 lipca 2013.
Jeśli nasza delegacja gdzieś pojedzie, dojdzie do rewizyty. Jedno i drugie kosztuje. A w mieście bieda. Ileż trzeba cynizmu i hipokryzji, żeby w takim stanie lokalnej przedsiębiorczości walić za publiczne pieniądze na imprezy do innych krajów, udając przy tym, że tak należy. Oczywiście nie dotyczy to radnych opozycji: Żebrowskiej, Aleksandrowicza, Bluszcza, Ferskiego i Tucholskiego. Stronnicy burmistrz Pietrasika nie dość, że biorą swe dietki, to jeszcze mają dodatkowe zachcianki- wycieczkowanie się za kasę Płońszczan.
W poprzednim odcinku tej płońskiej epopei ukazaliśmy mistrzynię w aktywności, radną Dzitowską. Dobór był oczywisty i nakierowany kulturalnym zwrotem „panie przodem”- oby nie nad przepaścią. Obecnie pokażemy „mądrości” życiowe w wersji made in radny Mikołajewski.
- Ci Francuzi, to są w większości Polacy, którzy przyjeżdżają tu, do swojej ojczyzny, żeby odwiedzić też Polaków.- Jakże „genialnie” zagaił radny Mikołajewski o przyjeżdżającej 27-30 września na obchody „Dni Patrona” do Płońska grupie 50 osób z Crépy-en-Valois (przeznaczono na ten cel 20 tys. zł).
- To są ludzie, którym nie można odebrać tej możliwości spotkania się z ojczyzną- postawił kropkę nad „.” I wyszedł radnemu dwukropek.
Francuz zarabia o wiele więcej od Polaka. Jeśli zatem nawiedzi go nostalgia, nie ma żadnego problemu. Nie wpada do kraju Lachów. Oczywiście podróże radnych i burmistrza za pieniądze Płońszczan, są ekonomicznie wielce wygodne. Nawet można by na to przystać, gdyby te spotkania miały również charakter kontaktów biznesowych. A tego w nich brakuje. Zauważył to radny Tucholski i o to mu chodziło w jego wypowiedzi, kiedy zapytał się, co z tych „międzymiastowych” kontaktów ma przeciętny mieszkaniec Płońska. Było to czytelne, ale jak widać nie dla wszystkich. Mikołajewski zobaczył raczej ciemność i w patetycznej ekstazie chciał zabłysnąć patriotyzmem. No, ale mu jakoś nie wyszło. A już jak palnął o ekonomi, to jednak coś mu wyszło- chyba koszula ze spodni.
- Jeszcze chciałem powiedzieć, że myślę, że teraz się tak narobiło, że więcej Polaków otwiera firmy za granicą, niż ludzi z Zachodu u nas.- Oznajmił urbi et orbi Mikołajewski.
Jak to skomentować? W jakiej galaktyce mieszka ten rajec? Jak widać przyciąganie ziemskie nie na wszystkich działa i są takie ancymonki, co: systematycznie odrywają się od gleby, po chwili ją zaliczają, a po takowym upadku opowiadają bajki „Z Mchu i Paproci”.
więcej na:www.plonszczanin.pl/
Inne tematy w dziale Rozmaitości