- Jerzy Kędziora słynął z tego, że na dzień dobry tak lał więźniów, że oni oczywiście tracili przytomność, ale tracili też na przykład słuch- powiedział na początku swej prelekcji o bestiach z bezpieki Tadeusz M. Płużański.
Spotkanie zorganizowała Płońska Prawica 10 marca 2015 roku o godzinie 18-tej w Markecie z Kulturą. Sam prelegent jest dziennikarzem, historykiem, publicystą oraz prezesem Fundacji Łączka. Ogląda on nadal nieznane dzieje narodu polskiego głównie przez pryzmat losów żołnierzy z Armii Krajowej. Poprzez to doskonale uzupełnia się z Leszkiem Żebrowskim, badającym heroizm naszych bohaterów z Narodowych Sił Zbrojnych. Tadeusz Płużański jest autorem wielu publikacji oraz książek. Do tych ostatnich zaliczyć należy między innymi: „Bestie”, „Bestie 2”, „Moje Spotkania z Bestiami", „Lista oprawców”, „Oprawcy. Zbrodnie bez kary.” oraz „Z otchłani”. Ponadto historyk jest synem żołnierza Niezłomnego AK, należącego do grupy rotmistrza Pileckiego.
Na spotkaniu można było się dowiedzieć o matactwach rządzących, które dotyczą poszukiwania ciał naszych bohaterów i zapewnienia im należytego pochówku.
-Na „Łączce” pan minister Kunert chce zbudować mauzoleum (na warszawskich Powązkach- red.) ofiar reżimu komunistycznego. No, ofiarami reżimu komunistycznego byli również: Gomułka, Spychalski, Korczyński… Ofiarami reżimu komunistycznego byli też po stronie polskiej, ci, którzy oddali życie w stanie wojennym. A z kolei przed wojną ofiary tzw. operacji polskiej NKWD (1938 rok). Pan Kunert chce zamazać historię „Łączki”- powiedział Płużański.
- Jaruzelski, jeśli w ogóle uznać, że jest generałem, to jest generałem sowieckim w przeciwieństwie do generała Fieldorfa, który jest generałem polskim. Tragizm naszych czasów polega na tym, że generał polski leży cały czas w dole śmierci i nie można go wydobyć, a generał sowiecki jest chowany z honorami przez pana prezydenta, przez pana premiera, przez pana ministra obrony i jeszcze przez biskupa polowego wojska polskiego- dodał.
Jak widać czerwoni nadal władają naszą ojczyzną. Jedynie obecnie nazywa się ich fachowo neomarksistami lub neoliberałami. Przy wielu wątkach na spotkaniu z Tadeuszem Płużańskim, jeden wydał się z pewnych względów szczególnie interesujący. Chodzi o wspomnianego na wstępie kata Kędziorę.
-Dowiedziałem się właśnie, że jeden tych ubeckich morderców, jeden z najokrutniejszych śledczych bezpieki, o którym myśleliśmy, że nie odbywa zasądzonej mu kary (4 lata więzienia-red.) utrzymanej przez wszystkie możliwe instancje, Jerzy Kędziora, jednak siedzi.
Płużański opowiedział dalej o wcześniejszym, dość sielankowym życiu przedstawiciela czerwonej hołoty w stolicy, który przerwało młode pokolenie.
-Patriotyczna młodzież udała się na warszawskie Bródno, na ulice Chodecką w okolicy, w której mieszka Jerzy Kędziora. Okazało się, że Kędziora, mimo wyroku skazującego, cały czas tam przebywa. Patriotyczna młodzież zawiesiła plakaty z informacjami: „Tu mieszka ubecki sadysta”.
Na plakatach wymienione zostały nazwiska między innymi Franciszka Niepokólczyckiego (żołnierz Armii Krajowej i powojennego podziemia antykomunistycznego, prezes WiN, więzień polityczny w okresie stalinowskim, kawaler Orderu Orła Białego) oraz Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora (major, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemny, dowódca oddziałów partyzanckich AK, DSZ i Zrzeszenia WiN, harcerz), których ten czerwony kat represjonował.
Kędziora szybko spakował manatki i wraz z żonką dał dyla. Na miejsce przyjechała policja, lecz nie po skazanego Kędziorę, a w poszukiwaniu patriotycznej młodzieży. Ostatecznie okazało się, że barbarzyńca został osadzony (w naszej ocenie schowano go celowo do celi) na Białołęce.
-Informacja z ostatnich dni jest taka. Zadzwonił do mnie pan, który powiedział, że jego kolega za alimenty trafił do więzienia. Nie zapłacił kilka razy, to nie jest jakiś wielki przestępca. To Jureczek, tak go nazywa. Jureczek siedzi na Białołęce. Nawet żona była. Jest z nim w dosyć dobrych kontaktach. Tak, więc nie jest to jakiś wielki oprawca. Jureczek właśnie siedzi z Jerzym Kędziorą na Białołęce. Więc w końcu wsadzili tego Kędziorę. No i teraz, z tym znajomym Jureczka, zastanawiamy się: skoro on już siedzi z tym Kędziorą, to może by zrobić takie „Rozmowy z katem”?- przekazał informację Tadeusz Płużański.
W bloku pytań z sali padła następująca propozycja.
-Ja odnośnie tego pana Jureczka. A może zamiast czekać na te „Rozmowy z katem”, powiedzieć na Białołęce chłopakom, paru sztywnych tam siedzi, kto to jest ten Kędziora. Nie? Ale i mam taką prośbę do Jureczka. Jakby on wcześniej wychodził od tego Kędziory, to żeby dał mu „kopa w dupę”. Od Kożucha.- Odezwał się metaforycznie lub nie polski nacjonalista.
Inne tematy w dziale Polityka