No i mamy
pierwszy przykład tak zwanego politycznego trzęsienia portkami. Waldemar Pawlak wycofał się z obietnicy
likwidacji podatku Belki. Miesiąc temu na swoim blogu
pisał:
Podatek od odsetek bankowych wydaje się demobilizujący, szczególnie przy obecnym oprocentowaniu depozytów. Wątpliwość do wyjaśnienia co na to Unia Europejska? Wniosek - podatek do zniesienia!
A dziś w Radiu Zet wicepremier stwierdził, że to zniesienie jest
trudne organizacyjnie. Obecny w studio
Wojciech Olejniczak ucieszony komentował:
Nie trzeba go wcale likwidować, bo podatek Belki płacą najbogatsi.
Socjalistyczna mentalność. Oczywiście podatek od zysków kapitałowych płacą wszyscy. Jest on liniowy, więc wszyscy płacą tyle samo. Jeśli ktoś jest niezbyt zamożny i inwestuje 1 000 złotych w funduszu, zyskuje 300 zł w rok i płaci 60 zł podatku, uderzy go to
dokładnie tak samo po kieszeni jak krezusa, który wpłaca 100 000 zł, zyskuje 30 000 i traci z tego 6 000. Ale SLD takich finezji nie pojmuje.
Szkoda, że nie rozumie tego też Pawlak. I najwyraźniej uważa, że obietnice złożone na blogu nie są wiążące. A dziennik.pl słusznie przypomina:
Warto przypomnieć, że gdy Prawo i Sprawiedliwość dwa lata temu przejmowało władzę, zniesienie podatku Belki było jedną z ważniejszych obietnic. Jak się później okazało - bez pokrycia. Wygląda na to, że pod rządami Platformy Obywatelskiej szykuje się nam powtórka z rozrywki.
Jak tak dalej pójdzie, podczas następnych wyborów też będzie powtórka z rozrywki. Rozrywki pod tytułem
"zmiana władzy co jedną kadencję".