No i mamy
kolejną aferę w świecie web 2.0:
Specjalista do spraw bezpieczeństwa z firmy Computer Associates alarmuje, że kontrowersyjny system reklamowy Facebooka Beacon jest dużo większym zagrożeniem dla prywatności niż pierwotnie sądzono. Facebook zbiera dane dotyczące aktywności użytkowników na zewnętrznych witrynach nawet wtedy, gdy nie wyrazili oni na to zgody.
Zgodzić musi się nie użytkownik, a zewnętrzna strona. To ona podpisuje umowę z Facebookiem w sprawie wykorzystania danych.
Tak więc gdy użytkownik kupi płytę DVD (...), informacja na ten temat rozsyłana jest do wszystkich jego znajomych chyba, że (w sposób świadomy - przyp. plu.) nie wyraził on na to zgody - czytamy w IDG.
W zasadzie znajomi mogliby wiedzieć, co kupujemy. Problemy pojawiły się przed gwiazdką, gdy okazało się, że system informuje ludzi
o prezentach, które kupili dla nich bliscy. W odpowiedzi na to Facebook
poprawił interfejs Beacona, przez co łatwiejsze stało się jego wyłączenie na poszczególnych stronach. Ale nadal nie da się z niego zrezygnować w całości.
Poza tym, nie wszystko działa tak, jak twierdzi operator serwisu:
Jak wynika z eksperymentu jaki przeprowadził Stefan Berteau, specjalista ds. prywatności z firmy Computer Associates, Beacon wysyła do Facebooka raporty dotyczące aktywności użytkowników na witrynach zewnętrznych nawet jeśli nie są oni zalogowani do Facebooka i nie wyrazili zgody na przesyłanie danych do grupy swoich znajomych.
Wychodzi na to, że Facebook zbiera informacje zawsze. Jeśli jest zgoda na przesłanie do bliskich, przesyła. Jeśli nie ma,
zachowuje dla siebie ;). Przedstawiciele społeczności zapewniali wcześniej, że gdy użytkownik nie wyrazi zgody na wykorzystanie usługi Beacon to żadne dane nie są przesyłane do Facebooka - podaje IDG.
Czy społeczności się to opłaca? Mają umowę raptem z 40 serwisami, więc wiele informacji nie pozyskają. A jednocześnie są na celowniku wszystkich możliwych grup broniących prywatności w USA.
Reputacja cierpi, wycena witryny spada itp. Narażają się na przypięcie spyware'owej łatki, mając szansę na ograniczone najwyżej korzyści. Czy oni tego nie rozumieją?
