Po...między Po...między
84
BLOG

Dachowiec ---> Domowiec

Po...między Po...między Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Dzisiejsze miejskie psy znacząco różnią się od tych, które pamiętam z wioski. Były tam burki-kundelki, rambo-owczarki itd. Dzisiaj? Można odnieść wrażenie, że pies rasowy, to pies do oglądania, do torebki, do zabawy. Nie będę tego tutaj oceniać, ale swoje zdanie mam.

Miejskie koty, dachowce, najprawdopodobniej czeka podobny los. Ostatnio dowiedziałem się, że zaleca się trzymanie kotów w domu. Być może jest to początek boom'u "domowców", które są coraz częściej spotykane. Pozbawione narządów rozrodczych kanapowce, które mają pomróczeć, połasić się, przytulić, bawić się i wyglądać. Nie jestem behawiorsytą zwierzęcym, ale jakoś nie potrafię tego zrozumieć, może ktoś pomoże - szczerze zachęcam. Jeśli protestuje się przeciw trzymaniu zwierząt w klatach, kupuje się jajka z wolnego wybiegu, to dlaczego propaguje się trzymanie KOTÓW w domach!?

Domyślam się, że idzie tu o ich bezpieczeństwo. Potrafię sobie jeszcze wyobrazić, że kot od zawsze będący w domu, potrafi w nim żyć bez poczocia zniewolenia. Nadal jednak uważam to za nieco... Ale żeby tak wyglądała opieka nad kotem buszującym od małego po krzakach, jakoś trudno mi w to uwierzyć. Pojawia się pytanie. Czy jest to troska o koty, czy o ludzi którzy są pełni obaw, że pupil nie powróci z wieczornej eskapady? 

Jeśli jest to troska ludzi, to nadzwyczaj frapująca. Bo jeśli byłoby to jakieś chwilowe zalecenie, to rozumiałbym, że chodzi zapewne o uchronienie kota od własnej głupoty - czy coś tego typu. Ale jest to chyba zalecenie ogólne, niezależne od czasu. Przez całe życie chroni się zatem kota przed nim samym i złym światem - przypomina mi to dzisiejsze podejście do nastolatków. I aby nie było, że jestem gołosłowny, to podkreślę, że znam przykład, kiedy taka ochrona nie działała. Kot będący od zawsze w domu, wraz z psem, moim zdaniem, zwariował, a w sumie to wariował, bo normalny chyba nigdy nie był. Zachowywał się jak pół-pies, pół-kot - wiem, dzisiaj to całkiem normalne. I nie wiedziałbym, że mu to nie odpowiada, gdybym na własne oczy nie obserwował, jak zmiana warunków, zmieniła tego kota. Kiedy przyjechał do nowego domu, gdzie miał możliwość wychodzenia na dwór i przebywania z innymi kotami, początkowo był trochę zagubiony. Nie trwało to jednak długo. Po tygodniu wędrował już po okolicy, nie wracając przez kilka dni. Po miesiącu kot wyglądający zawsze bardzo dziwnie, dosłownie jakby miał problem tożsamościowy, zmienił się nie do poznania. Wielkie, wystraszone oczy nabrały spokoju, chód jego stał się bardziej koci. Najprościej mówić: kot odnalazł siebie.


Pojawia się więc kolejne pytanie. Dlaczego robimy takie coś zwierzętom, które zostały przy nas ze względu na swoje wrodzone zdolności, które dzisiaj tępimy? Mam wrażenie, że to nasza fanaberia. Skoro kot nie musi łapać myszy, niech ozdabia dom, skoro pies nie musi bronić, niech będzie "słodko" wygolonym, chodzącym meblem. Za głośno szczeka? To może trzeba wyhodować psy nieszczekające?


To przecież wszystko z miłości, no bo nie z przywiązania. Prawda?


Jeśli coś jest trudne, patrz na Początek

Po(...)między



Swobodnie myślący człowiek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo