Zbliżamy się do Mikołajek - widok mostów oznacza, że czeka nas kolejne składanie masztu.

Nagle piesa wybałuszyła zdziwiona ślepka:

A cóż to za Paskuda?

Przypomnieliśmy sobie legendę o królu Sielaw przykłutym do przęsła. Podobno, żeby zapewnić sobie jego przychylność, należy pogłaskać go po płetwie, co też zostało wykonane bardzo skwapliwie przez dzieci przy pomocy wiosła.

Z daleka widać było (i słychać również), że Mikołajki sprzed lat dawno zmieniły swój charakter, rozrosły się i skomercjalizowały.

Trudno było też przeoczyć niewątpliwie największą nawodną atrakcję Mikołajek - żaglowiec Chopin.

Na nabrzeżu kolejna niespodzianka - figurka króla Sielaw, będąca symbolem Mikołajek, została przeniesiona z rynku i ustawiona na klombie nad brzegiem jeziora.

Rynek i dawna fontanna również zmieniły się nie do poznania,

a starą figurkę zastąpiła nowa rzeźba, bardziej nowoczesna w formie.

Smak sielaw i sandaczy nie zawiódł na szczęście naszych oczekiwań :) Na nocny postój w porcie jednak się nie zdecydowaliśmy, dlatego późnym popołudniem opuściliśmy Mikołajki. Jakby na nasze pożegnanie, żaglowiec Chopin rozwinął żagle.

Inne tematy w dziale Rozmaitości