Z miejsca, gdzie przycumowana była Selma, widać było jeszcze dwie wyspy. Większa miała kształt charakterystycznego wulkanicznego stożka i była oddalona o kilka kilometrów od Niuatoputapu. Druga, mała, płaska wysepka, znajdowała się całkiem blisko. Mieliśmy jeszcze pół dnia, więc postanowiliśmy wykorzystać ten czas na eksplorację nieznanego lądu. Zapakowaliśmy sprzęt plażowy, fotograficzny, do nurkowania i jaki tam komu jeszcze przyszedł do głowy, następnie zapakowaliśmy siebie do pontonu i popłynęliśmy na tę bezludną wyspę. A co tam widzieliśmy - zdjęcia wszystko Wam pokażą:)