Przed paroma dniami głośno było o komecie ISON i o jej całkowitym podobnież rozpadzie w trakcie przejścia peryhelium. Oczywiście kometa to przetrwała choć jej tak zwany warkocz zaniknął.
W związku z tym wydarzeniem nasuwa się jednak parę pytań odnośnie genezy komet.
Po pierwsze dlaczego większość komet ma taką orbitę że przebiega ona w peryhelium tak blisko Słońca? Czy jest to możliwe aby komety pochodziły z brzegowych obszarów Układu Słonecznego jeśli ich orbity przyjmują tak nierównomierny rozkład swoich parametrów.
Załóżmy że ich źródłem jest tak zwany „Obłok Oorta“ i że znajdujące się tam skupiska materii podlegają od czasu do czasu takim perturbacjom, że ich orbita ulega takiej zmianie, że ciało takie zaczyna zmierzać w kierunku Słońca. Musimy z konieczności przyjąć, że te zaburzenia nie są spowodowane silami nadprzyrodzonymi i że rozkład oddziaływania tych zaburzen musi być przypadkowy. A wiec zmiany takiej orbity musiałyby być również przypadkowe i oprócz takich orbit skierowanych prosto w kierunku gwiazdy musiałoby istnieć nieskończenie wiele takich o kształcie mniej lub bardziej eliptycznym. A to znaczy że powinniśmy obserwować nieskończenie więcej takich komet których peryhelium nie przekroczy orbity Ziemi czy tez Wenus i naprawdę tylko z rzadka powinna się znaleźć kometa o orbicie podobnej do ISONa. Tymczasem realia są dokładnie odwrotne. Te pierwsze są niezmiernie rzadkie a te drugie w olbrzymiej większości.
Co może być przyczyna takiego zjawiska?
Oczywiście odpowiedz jest bardzo prosta. Jeśli zmienimy nasze podejście do źródła komet o 180°, to nie podlega żadnej wątpliwości,że źródłem komet musi być bezpośrednio samo Słońce. I tak jak kamień wyrzucony pionowo z ziemi spada z powrotem do miejsca wyrzucenia, tak i komety wracają do Słońca po tym jak zostały z niego wyrzucone w wyniku erupcji słonecznej.
O czym pisałem już w mojej poprzedniej notce.
http://pogadanki.salon24.pl/529753,geneza-meteorytow-i-komet
Ignorowanie tego faktu świadczy dobitnie do jakich „gigantycznych intelektualnych wysiłków“ zdolni są nasi naukowcy w ignorowaniu widocznych dla każdego faktów.
Również jeśli chodzi o powstanie warkocza komet i skład ich jądra mamy tu do czynienia z nagromadzeniem kompletnych bzdetów w głowach fizyków. Komety nie emitują ze swojej powierzchni żadnych pyłów ani gazów ale tworzą tę materię w trakcie ich przemieszczania w polu Tła Grawitacyjnego, które jest tak rożne od oscylacji jej własnej materii, że reemisja fotonów z powierzchni jądra komety prowadzi do ich natychmiastowego połączenia z wakuolami otaczającej przestrzeni i tworzenia się nowej materii. To tlumaczy rownież fakt doskonałej czarnej barwy jądra komet.
W tym znaczeniu komety są przykładem występowania zjawiska zimnej fuzji w naturze.
Tak na marginesie przyczyną przedwczesnej informacji NASA o końcu komety ISON była obserwacja zmiany parametrów orbity po przejściu peryhelium. Nie uwzględniono w tym oczywiście tak zwanej anomalii Fly-by o czym pisałem tutaj:
http://pogadanki.salon24.pl/372333,o-przyczynach-anomalii-fly-by
i stąd ta wpadka.
Inne tematy w dziale Technologie