W ostatnich 2 latach media prowadziły zmasowaną krytykę poczynań PiS-u. Jakiegokolwiek przedsięwzięcia PiS by nie podjął zawsze podkreślano jego wady, zagrożenia etc. Ale o tym już pisać nie trzeba, temat podejmowano wielokrotnie. Warto jednak teraz się zainteresować w jaki sposób atakowana jest Platforma Obywatelska. Jakiś czas temu natrafiłem na internetowej stronie "Najwyższego Czasu" (tuba medialna UPR-u) artykuł Krzysztofa Pochmara "O Platformie: liberalizm na opak". Kolejny z tekstów, którego zadaniem jest wytworzenie u czytelnika przekonania, że prawdziwy liberalizm gospodarczy w Polsce może zaprowadzić UPR, a nie jakieś tam PO. Część argumentów wydaje się być jak najbardziej słuszna, jednak koniec artykułu wręcz zdumiewa. Oto odpowiedni cytat:
"
PO proponuje obniżenie i uproszczenie podatków (podatek liniowy bez ulg i zwolnień), czym zjednuje sobie sympatię tej nielicznej części społeczeństwa, która
z grubsza rozumie prawidła makroekonomii. Platforma usilnie jednak zapewnia, że w niczym nie uszczupli to przychodów budżetu. Ba! – wedle obliczeń partyjnych ekspertów wpływy do budżetu mają nawet wzrosnąć! A prasa, powtarzając te i inne bzdury, ani się zająknie, że podatkowa reforma, która przyniesie budżetowi zyski, to żadna liberalizacja, tylko pospolita podwyżka podatków (niższe nominalne stawki służą maskowaniu realnego wzrostu fiskalnych obciążeń)."
Jak to się dzieje, że do tej pory w środowisku konserwatywno liberalnym ile razy była mowa o obniżaniu podatków powoływano się na krzywą Laffera - model, który zakłada, że w niektórych przypadkach obniżenie podatków może spowodować podwyższenie wpływów do budżetu (stało się tak np. po cyklu reform Reagana w USA). Teraz okazuje się, że tego typu prognoza to "bzdura", bo zmniejszając stawki podatkowe musimy się liczyć z mniejszymi budżetem. Zadziwiający brak konsekwencji. Jak to mówią "kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada" - niech teraz tylko jakiś dziennikarz "NCzasu" wspomni coś o krzywej Laffera...
Inne tematy w dziale Polityka