Rozbawił mnie dzisiaj wywiad udzielony Rzeczpospolitej przez Adama Szostkiewicza, redaktora tygodnika „Polityka”, w którym ten powołując się na represje, jakie poniósł w stanie wojennym ze strony władz PRL publicznie informuje , że czuje się obrażony ideą marszu 13 grudnia. Nie wiem w jakim zakresie te represje, o których mówił Szostkiewicz miałyby przydawać siły jego argumentacji, ale skoro przydają, no to zacznijmy od nich
- Nie tylko Adam Szostkiewicz był internowany w stanie wojennym. Takich, których spotkały represje było ponad 10 tysięcy i twierdzę, że większość z nich nie podziela poglądów i postawy Szostkiewicza i albo idzie w marszu albo się mocno solidaryzuje.
- Takim przykładem jestem ja sam, internowany od 14 grudnia 1981 do 23 lipca.1982, potem wielokrotnie szykanowany w pracy, potem działający w Komitecie Obywatelskim „Solidarność” i długoletni radny, a na koniec udekorowany przez Prezydenta Komorowskiego Krzyżem kawalerskim.
- Ja nie żądam od Szostkiewicza popierania PiS. Niech sobie głosuje na kogo chce, choć uważam, że jego akces do tygodnika Polityka i związanego z nim środowiska dawnych PZPRowskich dziennikarzy to świadectwo, że Szostkiewicz wyparł się ideałów Solidarności o które walczył w latach 80-tych i przeszedł w III RP na pozycję obrony interesów układu postkomunistycznego.
- Szostkiewicz nie ma więc moralnych podstaw do wylewania łez na tym w jaki sposób obchodzi się 13 grudnia, skoro w latach 90 tych przeszedł na stronę tych, którzy czołgami rozjeżdżali nadzieję związaną z Solidarnością a jej ludzi zamykano za kratami. Szostkiewicz dzisiaj jest wiec dziś znacznie bliższy popierającej stan wojenny działaczce ZSL Ewie Kopacz, niż tym, którzy wtedy siedzieli w więzieniach.
- To właśnie z powodu tej bliskości z ludźmi dawnej Szostkiewicz nie jest w stanie zrozumieć, że pomimo wielu różnic, istnieją analogie między tymi sytuacjami i to te analogie powodują, że 13 grudnia ludzie wyjdą na ulicę. Bo tak jak wtedy wyprowadzono czołgi żeby zabić w ludziach nadzieję, tak i teraz fałszuje się wybory, aby ogromna rzesza ludzi wybiła sobie z głowy nadzieję, że może kiedyś w wyborach uczciwie zwyciężyć pokonując obecną władzę. Żeby zrozumieli, że żyją nie w demokracji, a w jej karykaturze.
- Podstawowym pytaniem, na które odpowiedź musi sobie udzielić każdy obywatel jest pytanie o diagnozę stanu. Czy sprawy zaszły już tak daleko, że moralnym obowiązkiem jest wstać i zaprotestować, czy też jest wszystko w porządku i nic się nie stało? Otóż ja odpowiadam jednoznacznie. Należy zaprotestować.
- Z protestami nie wolno czekać, aż demokracja zamieni się w prawdziwą dyktaturę, bo wtedy to na protesty już będzie za późno. Ciągle wierzymy, że tę naszą polską demokrację można uratować, i postaramy się to zrobić mimo, że tacy różni Szostkiewicze i inni będą z tego kpić i szydzić, a nawet czuć się obrażeni. No,trudno. Jedni uważają, że trzeba zaprotestować, drudzy z powodu tego protestu się obrażają. Chyba jednak Szostkiewicz nie myśli, że z powodu jego obrażania się zrezygnujemy z obrony polskiej demokracji. Ta jest znacznie bardziej warta niż dobre samopoczucie Szostkiewicza. Będziemy wiec robić swoje.
http://www.rp.pl/artykul/1162615-Szostkiewicz--Marsz-13-grudnia--Czuje-sie-obrazony.html
„Tam [w Polsce] jest miło, bo tam zawsze się czeka. Tam zawsze się wszystko „buduje”, tam nigdy nic nie jest gotowe. Tam zawsze trwa „jutro” (...). Ale z jednego nikt nie zdaje sobie sprawy, bo to ciężko: że nic już nie będzie jutro, bo jutro to oszustwo. Zawsze jest tylko teraz. Teraz widzę (...), że na nic tam już nie mogę czekać. Że tak, jak tam jest, tak będzie zawsze (...)”. Dziennik” Sławomira Mrożka
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka