Niestety dzisiejszy zwrot akcji dot. stenogramów z rozmów w kokpicie tupolewa to - śmiem twierdzić - wydmuszka.
Świadczą o tym trzy fakty:
1. Data z jakiej one pochodzą a mianowicie z początku maja. Bodaj drugiego. A więc pokazują wersję sprzed miesiąca, zawierającą nieodczytane jeszcze słowa, pokazane na odczyicie jako niezrozumiałe. Datą więc Rosjanie dają sobie możliwość manipulowania pozostawiając sobie możliwość dorzucania albo uzupełniania stenogramów o kolejne odczytane słowa. Mogą sie one pojawić po odczycie w Polsce. Ale czas gra w ten sposób dla KOmorowskiego, gdyż można lansować tezę o odpowiedzialności pilotów a więc stronę Polską za katastrofę.
2. Dzisiaj odbyła sie pierwsza debata przeciwnika Komorowskiego - przyjaciela Moskwy oraz mającego przyjaciół w dwóch telewizjach. Za to nie posiadającego charyzmy i wizjii Polski.
Właśnie dziś komedia z RBNem, która ma się nijak do sprawy jaką się zajęła pod przewodnictwem niecharyzmatycznego Komorowskiego, która odpaliła bombę pod tytułem: "wersja stenogramów sprzed miesiąca..", miała dokonac spektakularnego przejęcia zapisó czarnych skrzynek i upublicznienia jej. Budowano więc narrację tematu dnia dodając jej dramaturgii.. .
3. Pod tym dokumentem brak jest podpisu jednej osoby. Na drugiej stronie stenogramu jest wykaz osób które go protokołowały. Proszę znaleźć i sprawdzić.
Zadziwiający pośpiech i fuszerka włącznie ze spektaklem w Belwederze, to zasłona dymna ( wyprzedzająca ) to, czym nie zajęły się w tym dniu media. I nie będą się zajmować, gdyż najbliższe dni wypełnią teorie dotyczące katastrofy smoleńskiej.
W ten oto sposób Komorowski wykorzystując swoje stanowisko skutecznie dokonuje wrzutki medialnej i walczy z kontr-kandydatami. Zaś przyjeciele z mediów mają pożywkę i temat zastępczy wobec debat kandydatów na prezydenta.
Zadziwiające jest zaś to, że "przyjaciele Rosjanie" wpisują się w tę wyborczą wojnę - jaką ogłosił Bartoszewski.
Skoro sztab Komorowskiego ma przyjaciół w telewizjach dlaczego ma nie skorzystać z pomocy przyjaciół na Kremlu?
Właśnie skorzystał. PO lansuje więc nam "międzynarodowego" kandydata na prezydenta Polski. Kandydata mającego poparcie także za granicą wschodnią.
Inne tematy w dziale Polityka