Czytając wstrząsające relacje z ekscesów jakie odbwają się nocą pod pałacem prezydenckim i braku reakcji policji na jawne zaczepki, prowokacje, dezawuowanie przekonań religijnych, symboli religijnych i fizycznej porzemocy utwierdzam się w przekonaniu, że żyjemy w Państwie nie demokratycznym.
W państwie demokratycznym, każda osoba zaatakowana przez pijanego, podchmielonego, zachowującego się jak chuligan osobnika zostałaby ochroniona. Tymczasem jest odwrotnie: każda osoba, pijana lub podchmielona, zaczepiająca innych - pod warunkiem, że tymi innymi są osoby modlące się pod krzyżem - może liczyć na ochronę.
Państwo jawnie daje do zrozumienia, że na tolerancję moze liczyć nie tylko Palikot ale każdy człowiek który przyłoży rękę do lżenia, prowokowania, obrażania, fizycznej napaści osób które mają inne poglądy polityczne oraz nie zgadzają się na niektóre zachowania rządu i PO.
Brak reakcji policji na zaczepki chuliganów wskazuje, że państwo pod rządem PO nie działa jak w każdym demokratycznym kraju, ale jest podporządkowane bierzącej walce politycznej.
Bierność jaką prezentuje policja, dzięki której chuligani mogą swobodnie "robić swoje" lżąc, obrażają, zaczepiając, profanując znak krzyżą - dla mnie - jest odpowiednikiem tej bierności państwa, która doprowadziła do "wystawienia" rządowego tupolewa którym podróżowania delegacja prezydencka ma uroczystości Katyńskie.
To państwo po katastrofie smoleńskiej zapewnia bezpieczeństwo nie pytającym o demokratyczne standardy tego państwa, ale tym, którzy te standardy mają w głębokim poważami.
Przykłady można mnożyć.
Wniosek jest bardzo prosty i tragiczny.
Na zapewnienie bezpieczeństwa nie mógł liczyć ś.p. Prezydent i jego współpracownicy. Po jego śmierci nie mogą na to bezpieczeństwo liczyć ci, którzy mają poglądy bliskie idei niezyjącego prezydenta.
To właśnie w sposób jawny i dosadny uzmysławia "katecheza" spod pałacu prezydenckiego.
Państwo stało się zakładnikiem jednej opcji politycznej, która bez skrupułów użyja go do linczowania i eliminacji konkurencji politycznej.
To przypomina najgorsze skojażenia i analogie do minonej hostorii. Totalitaryzmy chętnie wyręczały się chuliganami, zbrodniażami i przestępcami by - dając im wolność i bezkarność - niszczyć niewygodnych przeciwników politycznych.
p.s.
Mądlący się pod krzyżem żadnymi przeciwnikami politycznymi nie są. Jednak Państwo ich tak traktuje. Dlaczego?
Inne tematy w dziale Polityka