Jazgot, mowa nienawiści, nagonka medialna jaką obserwujemy w Polsce rok po katastrofie Smoleńskej, skierowaną wprost w postać Jarosława Kaczyńskiego budzi moje głębokie obawy, że dzieje się coś niedobrego w naszym kraju.
Wszak problemem dla rządu PO i "dobrze zarabiających i wykształconych z duzycj miast" był vetujący ustawy i nie pozwalający Tuskowi zrealizować obiecanych cudów Prezydent Kaczyński.
Teraz, gdyż już od roku miłościwie nam panująca partia miłości dysponuje pełnią władzy oraz pełnią wpływów w mediach państowych, caly wisiłek tychże agend jest zorientowany na unicestwienie drugiego Kaczyńskiego.
Jeden Kaczyński nieżyjący to dla nich za mało.
Mój głęboki lęk budzi to, że władza jest zdeterminowana do zamazywania i unikania odpowiedzialności za katastrofę Smoleńską wszelkimi dostępnymi metodami. A skoro chce tego uniknąć, będzie musiała używać coraz brutalniejszych środków. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że Jarosław Kaczyński odpuści wyjasnienie tej sprawy. Rozwikłanie jej jest konieczne do diagnozy sytuacji politycznej w jakiej żesmy się znaleźli jako kraj.
A więc rząd PO i ich wpływowi przyjaciele nie mają innego wyjścia jak iść w zaparte.
Budzi także rozczarowanie to, co wygaduje posłanka Kluzik-Rostkowska, że Kaczyński powinien odejść z polityki. Oto mamy ostry frontalny podział na zwalczających Jarosława Kaczyńskiego i stających w jego obronie.
Czyżby w Polsce mającej problem z płynnością finansową, służbą zdrowia, emeruturami, szkolnictwem, infraktustrukturą największym problemem byla opozycja?
Można się przerazić tą całą sytuacją jeśli weźmie się pod uwagę kilkuletni kontekst tego, co w naszym kraju się dzieje.
Można odnieść wrażenie, że po wygranych wyborach przez PiS w poprzedniej kadencji oraz wyborach prezydenckich, wpływowe srodowiska w naszym kraju postanowiły, by nigdy więcej do takiego rostrzygnięcia wyborczego nie doszło.
Ten cel doskonale wpisuje się w skutek fizycznej likwidacji prezydenta wraz z jego współpracownikami, oraz środowiska opozycji. A gdy się doda to, że samolotem miał również lecieć premier Kaczyński, można rzec, że cel mógł zostać zrealizowany na najblizsze 10 lat.
Można więc rzec, że sukces był tylko połowiczny ale nie mały, biorąc pod uwagę osobistości które zostały wyeliminowane z konkurencj politycznej.
Skoro połowicznie, to należy przynajmniej w jakimś zakresie go dokończyć. Ta właśnie mowa nienawiści, szczucie, nagonka, przekręcanie słów i napuszczanie jednych na drugich jest - wg mnie - grą, której celem jest zrealizowanie tego, czego nie udało się dopiąć pod Smoleńskiem.
Genialnością tego projektu było to, że nie tylko dawał on możliwość przejęcia władzy ale także raz na zawsze eliminacji fizycznej najwybitniejszych przywódców konkurencji politycznej.
Sęk jednak w tym, że Opatrzność zrobiła psikusa tym, którzy już widzieli conajmniej 10 letnie panowanie swojego środowiska w ramach RP, bez konieczności odpowiadania na wymogi i wyzwania jakie wyznacza ambitna konkurencja.
Otóż, Jarosław Kaczyński żyje i jedynym wyjściem z tej sytuacji byłaby jego likwiadacja fizyczna. A macherzy "od lotów" wiedzą o tym, że taki manewr byłby gwoxdziem do ich trumny, gdyż potwierdziliby tylko to, o czym premier Kaczyński mówił od lat i mogłoby to doprowadzić do rozruchów i wybuchów społecznych jakie niektórzy pamiętają z lat "80 tych.
Wybrano więc wariant miękki, by dezawuować, niszczyć w przestrzeni publicznej i medialnej jego obraz i wizerunek, by go znienawidzono tak, jak chciano by znienawidzono żyjącego jeszcze rok temu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Sęk w tym, ze jest to droga na konfrontację ze społeczeństwem, gdyż w dobie internetu, wydawnictw trudniej o wiele jest zawładnąć umyslami Polaków. Prędzej czy później władza ta skazana jest na porażkę i polityczny nie byt.
A to dlatego, że nie sądzę aby ktokolwiek dał się nabrać na "kolejny okrągly stół" by podzielić się odpowiedzialnością oraz wybielić swój życiorys - by oddać władzę jednocześnie ją zachować.. ?
"Droga dożynania watah" jakiej jesteśmy świadkami jest drogą samobójców. To, co budzi w tej sytuacji obawę, to koszty gospodarcze Polski. Zgraja samobójcow politycznych zaprowadzających nam neoPRL są gotowi pogrążyć w haosie gospodarczym i ekonomicznym nasz kraj. Jest i w tym jakaś logika: jak po sobie pozostawi się zgliszcza, to następcy będą musieli przeprowadzać bolesne reformy. A wtedy jest szansa by za pomocą usłużnych propagandystów wypromować "rząd sojuszu robotniczo-chłopskiego".
Zatem finał tej gry jest taki: albo oni Kaczyńskiego, albo niepoprawne politycznie społeczeństwo dopadnie ich.
Jestem przekonany, że po Smoleńsku ta władza jest bardzo zdeterminowana i użyje wszelkich możliwych sztuczek i środków by zachować raz zdobyte przyczółki. Zbyt wiele zaryzykowano. Aż chciałoby się zapytać: w czym tkwiła siła tego małego "Wołodyjowskiego naszych czasów.. "?
A więc czeka nas konfrontacja.
Inne tematy w dziale Polityka