Witam,
Czasami można zauważyć związki przyczynowo-skutkowe obserwując analogie między różnymi zdarzeniami.
Zauważmy:
9/11 - atak na WTC
Po kilku latach poszkodowani (a przynajmniej ci co uważają się za poszkodowanych) wybierają na prezydenta USA gościa o imieniu Hussein.
Smoleńsk
Po kilku latach poszkodowani (a przynajmniej ci co uważają się za poszkodowanych) wybierają na premiera faceta, który współpracował z tymi, których owi poszkodowani oskarżali o współudział w zamachu.
Ciekawe, nie?
Czy można jakieś wnioski z tej analogii wyciągnąć? Według mnie można.
Pozdrawiam :)
Inne tematy w dziale Polityka