Sokół Maltański Sokół Maltański
284
BLOG

Świat mierzony w margotach

Sokół Maltański Sokół Maltański Polityka Obserwuj notkę 23

Z mojej pozycji reakcjonisty sprawa jest całkowicie klarowna.

Michał Szutowicz:

- swoim zachowaniem się wypełnił znamiona przestępstwa spenalizowanego w ustawie karnej

- tym przestępstwem jest czynny udział w zbiegowisku (art. 254§1 k.k. w zw. z art. 115§21 k.k.) oraz spowodowanie skutków opisanych w art. 157§2 k.k. i art. 288§1 k.k.

- w świetle procedury karnej jest on oskarżonym zaś w powszechnej opinii takie osoby, wobec istnienia nagrań dokumentujących popełniony przez niego występek, uchodzą za zwykłych bandytów

- oskarżony o popełnienie powyższego czynu zabronionego jest mężczyzną

- cierpi na zaburzenie osobowości tudzież tożsamości, gdyż wyraża niczym nie uzasadnione przekonanie, że jest kobietą ponieważ czuje się kobietą

- to może mieć wpływ, na etapie postępowania sądowego, na wymiar kary, ale pozostaje bez wpływu na prawnokarną ocenę jego czynu.

Osoba, jakakolwiek, której zdaje się, że jest kimś innym niż jest w rzeczywistości np. inkarnacją Napoleona jest osobą zaburzoną, odbiegającą od normy. Zgodność naszych przekonań z obiektywną rzeczywistością to wystarczające kryterium do uznania danej jednostki za osobę zdrową lub osobę chorą. Nie jest bowiem przejawem zdrowia uważanie drzew za zwierzęta, ryb za osły, kamieni za rowery. Nie może być zatem przejawem zdrowia uważanie się za wielbłąda, gdy jest się człowiekiem.

To oczywiste z punktu widzenia reakcjonisty. 

Drzewa są drzewami. Ryby rybami. Osły osłami. Kamienie kamieniami a rowery rowerami.

Co oznacza przyznanie racji Michałowi Szutowiczowi? Racji, aby pozostać precyzyjnym, polegającej na tym, że mężczyzna może być kobietą tylko dlatego, że tak czuje i świat zewnętrzny w stosunku do tej racji musi zachowywać się tak jakby to było prawdą.

Zacznę może od imperatywu kategorycznego I. Kanta jako, że nic lepszego od jego czasów nie wymyślono. Można zdefiniować go następująco: człowiek powinien postępować tylko wedle takiej zasady, co do której mógłby z całą pewnością chcieć, aby stała prawem powszechnym.

Czy zatem moglibyśmy, jako rozumni ludzie, chcieć, aby zasada subiektywizmu przy definiowaniu własnej tożsamości i wymóg respektowania tożsamości subiektywnych tak jakby istniały obiektywnie stała się prawem powszechnym?

Pozytywna odpowiedź na to pytanie to zmierzenie się choćby z praktycznymi konsekwencjami na płaszczyźnie prawnej np. czy oznacza to, że kobieta będąca de facto mężczyzną ma prawo do wcześniejszych świadczeń emerytalnych? Czy kobieta będąca de facto mężczyzną ma prawo wymagać, aby stosować do niej przepisy bhp dotyczące maksymalnych ciężarów, jakie może przenosić? Czy kobieta będąca de facto mężczyzną ma prawo korzystać z damskiej szatni w miejscu pracy?

Podaję dość oczywiste prawne konsekwencje będące wynikiem przyjęcia tezy, że subiektywna tożsamość jest wystarczająca do uznania, że posiada się to, czego obiektywnie nie posiada się i nieposiadanie czegoś koniecznego nie dyskredytuje takiej fikcyjnej tożsamości.

Nie jest to oczywiście koniec tych konsekwencji, raczej początek a sama rzecz zdaje się nie mieć w ogóle końca. 

Jeżeli dana jednostka nie potrzebuje posiadać obiektywnego atrybutu, aby przynależeć do zbioru kobiet to z jakiego powodu mielibyśmy uznawać, że przynależność do innych zbiorów wymaga posiadania takich atrybutów?

Czy to, że spowoduje to anarchię w świecie nazw i desygnatów oraz wprowadzi nieład w miejsce ładu jest argumentem? 

Nie.

Gdy Rubikon zostanie przekroczony któż zatrzyma dalszy przewrót polityczny? Nie istnieje już limes na jaką moglibyśmy się powołać i co do której moglibyśmy się rozumnie zgodzić - armia postępu może dalej kroczyć. Czy po zwycięstwo czy po klęskę? Nie wiem. Ale może kroczyć i to się dla niej liczy: Rzym jest na wyciągnięcie semantycznej włóczni.

Toteż nie możemy dziwić, gdy np. rzeźnik zażąda tytułu profesora, gdyż czuje się profesorem a stowarzyszenie krawców wyda wyrok w sprawie szewców, gdyż krawcy czują się sędziami. 

Absurdalne? Owszem.

Nieuchronne? Raczej możliwe.

Sama jednak tylko możliwość powinna napawać rozumnego człowieka wstrętem do takiego chaosu pojęć. Reakcjonistę w każdym razie napawa.

Jeżeli zatem uznamy, że poprawnym jest argument ad absurdum polegający na przekonaniu, że czymś absurdalnym byłoby uznać czyjeś żądania do czegoś oparte tylko na subiektywnym przekonaniu poczucia się bycia kimś, kim obiektywnie się nie jest to musimy traktować twierdzenie Michała Szutowicza o tym, że jest kobietą za absurdalne.

Taka zatem zasada, jako obraźliwie ignorująca obiektywną rzeczywistość, nie może być powszechnym prawem.

Inną sprawą jest mój pogląd na temat takich osób jak wyżej wymieniona (poza tym, jaki zawarłem na początku notki): wszystkie osoby, których subiektywna tożsamość nie ma związku obiektywną rzeczywistością to osoby biedne, życiowo zagubione, wymagające pomocy. Także psychiatrycznej. Są to osoby, którym należy współczuć. 

Wymaganie jednak od pozostałych osób, nie doświadczających takich problemów, aby porzuciły obiektywny świat z jego nazwami i desygnatami oraz denotacjami i - w imię źle pojętego współczucia -  urządzały świat w taki sposób, aby przedkładać kłamstwo, fikcje i inne równościowe lewicowe miazmaty nad prawdę to wymaganie, jakiego jeszcze nigdy mniejszość nie sformułowała tak stanowczo wobec większości. 

Zgodzić się na to nie sposób. 

Kobiety są kobietami.

Mężczyźni są mężczyznami. 

Mężczyźni, którzy czują się kobietami to zamek z piasku, który musi runąć. Konstrukt obłąkanych dla obłąkanych. 

Jeżeli jednak rozum nie wygra a reakcjoniści będą mówić miast działać... 

Jeżeli tak - świat przyszłego progresywnego społeczeństwa i postępującej głupoty mierzyć się będzie w margotach. Na razie głupota jest na poziomie jednego margota, ale w ile margotów będzie mieć za 5 lat tego nie wiadomo, gdyż absurd nie posiada skali a przynajmniej mi nic na ten temat nie wiadomo.

To zawsze zaś budzi grozę. 

Świat może być urobiony według różnych mód, gustów i prawideł. W literaturze był świat według Garpa a w polskiej rzeczywistości pojawił się świat według Margota. Tych bohaterów coś jednak ze sobą łączy i tylko dlatego o tym wspominam - w charakterystyce Garpa pojawia się taki krótki opis: "ale on nie myślał; w każdym razie niewiele". Gdyby bowiem myślał nie nazwałby się kobietą. Co najwyżej, szanując fakty, mógłby powiedzieć, iż żałuje, że nie może nią być. Czego akurat, jako mężczyzna, zrozumieć nie mogę :). Na szczęście - nie muszę.

Jestem optymistą. Bycie kimkolwiek innym, nie zdaje się być do czegokolwiek przydatne. Natomiast odrobina za dużo, to zawsze w sam raz dla mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka