Prezydent Lech Kaczyński, wetując ustawę pomostową paradoksalnie przyczynił się do prawdopodobnego wprowadzenia najbardziej restrykcyjnej reformy emerytalnej. Rząd zapowiada, że rozmowy nie będą kontynuowane ze związkowcami, lewica zapewne poprze weto, a więc od 1 stycznia 2009 roku wcześniejszych emerytur nie będzie miał nikt.
Lech Kaczyński chcąc, według swojego sumienia, postąpić dobrze, zrobił psikusa górnikom, kolejarzom i innym zawodom pracującym w niezwykle ciężkich warunkach. Od nowego roku odejść na przedwczesne świadczenie emerytalne nie będzie mógł nikt. Nie wiedzieć dlaczego 3 największe centrale związkowe cieszą się z takiego rozwiązania.
Oczywiście najlepszą rzeczą będzie doczekanie do wygaśnięcia obecnej ustawy, bez żadnego przedłużania, wydłużania czy warunkowego przechodzenia. Następnie od nowego roku natychmiast zabrać się do pisania ustawy od nowa, zawarcie tam tylko tych zawodów, które naprawdę tego wymagają. Ewentualne protesty zapowiadane na nowy rok powinny odbywać się pod pałacem prezydenckim. I kierowane raczej nie do prezydenta a do doradców prezydenta bo to zapewne bardziej ich decyzja, zresztą co najmniej chybiona.
Ciekawa jest obrona przywilejów dla ogólnie rozumianych, całych zawodów, niezależnie od warunków na danych stanowiskach. Dlaczego pani w kasie PKP, zawsze mająca czas, pracuje ciężej niż np. ekspedientka w sklepie spożywczym? Jedna ma siedzącą pracę a druga cały dzień na nogach? Na jakiej podstawie ustalono że sekretarka prezesa kompanii górniczej, pracuje w bardziej uciążliwych warunkach niż mechanik w zakładzie samochodowym czy kierowca autobusu?? Na to pytanie nikt nie chce lub nie umie odpowiedzieć...Może prezydent lub centrale związkowe kiedyś nam odpowiedzą.
