Historia Europy to w przeważającej mierze historia kolejnych wojen wywoływanych przez Niemców: aż do dwóch największych konfliktów zbrojnych w dziejach świata, czyli I i II wojny, które wykroczyły poza nasz kontynent. Dlatego po drugiej wojnie alianci zadecydowali o podziale Niemiec i rozmieszczono tam bazy wojskowe mające pilnować, by „kulturalny naród” nie poniósł w świat po raz kolejny swojej misji cywilizacyjnej, niosącej śmierć i zniszczenie. Niestety Niemcy wzbogacili się m.in. właśnie dzięki tym stacjonującym u nich żołnierzom, a potem zaczęły prowadzić politykę zmiękczania dotychczasowych wrogów, stosowania umiejętnej propagandy i kolejnej odsłony drang nach osten (np. kupując sobie polskich polityków. Od pewnego czasu jednak widać, że Niemcom ta pokojowa ekspansja nie wystarcza: już wcześniej butny nazi-syn Martin Schulz odgrażał się, że Polaczków nauczy tolerancji siłą, a wczorajminister obrony Niemiec zapowiedziała wspieranie działańopozycji przeciwko polskiemu rządowi. Legalnemu i cieszącemu się rekordową popularnością. To już nie jest zwykłe plucie na demokratyczne standardy: to jest jawne wypowiedzenie Polsce wojny. Minister Macierewicz już się zorientował i próbuje łagodzić sytuację (nie ma wyjścia, póki nie odbuduje polskich sił zbrojnych i nie pozbędzie się obcej agentury z wojska i okolic), ale w tym przypadku wezwanie niemieckiego attache na dywanik nie załatwi sprawy, która jest publicznym, potężnym afrontem wobec Polski. Minister Obrony Niemiec MUSI zostać zdymisjonowana, i dopóki to nie nastąpi, Polska MUSI zerwać stosunki dyplomatyczne z Niemcami.
Wiem, jakie to trudne, ale innego wyjścia po prostu nie ma. Polska absolutnie nie może sobie pozwolić na to, że akurat Niemcy urządzają nam demokrację.
Bo po raz kolejny skończy się to niemieckimi obozamia zagłady w Polsce. Jak zawsze u tej nacji – pod szczytnymi hasłami.
Inne tematy w dziale Polityka
