Jest jakieś tam porozumienie dzięki któremu oby nie stracił nikt więcej bezproduktywnie życia. I co dalej?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy pierw powiedzieć trochę o strukturze ukraińskiego społeczeństwa. Porównując polską transformację z 1989 roku można znaleźć wiele analogii w stosunku do przemian na Ukrainie. Odrzucając znaczące różnice należy stwierdzić, że stan Polski nie odbiega w żadnym wypadku od tego, co dzieje się na Ukrainie. Jest tylko znacząca różnica polegająca na tym, że Polska została sprzedana obcemu kapitałowi, który ma inne standardy utrzymania w cuglach tubylców, zaś tubylcy nie są przyciśnięci ostatecznie do ściany i mogą w razie czego opuścić kraj tubylczy w poszukiwaniu innego miejsca do życia. Ukraina ma zakorzenioną w pełnej krasie postkomunistyczną strukturę społeczną, której to zmiana jest, jak pokazuje Polska, bardzo trudna do wykorzenienia. Młode społeczeństwo Ukrainy nie ma żadnych szans na lepsze życie, jakiego by się spodziewało. Z jednej strony gnije w mafijnej strukturze, a z drugiej strony nie ma nic – szlaban.
Biorąc powyższe pod uwagę, szczególnie wiekowe zależności, musi upłynąć trochę czasu aby coś drgnęło. Martwy człowiek na pewno nie doczeka się takiej chwili, w której ujrzy nowy i lepszy świat. Z tego też punktu widzenia jakiekolwiek porozumienie na Ukrainie jest dobrem absolutnym, gdyż może nie dzisiaj, ale zawsze stwarza jakąś nadzieję na przyszłość. Dobrze się stało, że źle się stało, gdyż może nie jutro, ale zawsze kiedyś może być lepiej. Ale czy to oznacza, że mordercy nie należy nazywać mordercą, kurwy kurwą, a człowieka wyzutego z jakichkolwiek zasad zwykłą szmatą? Otóż rzeczy należy nazywać po imieniu. Nie można mówić, że gdy padają pod stocznią dziesiątki ludzi od kul, że to jest chuligaństwo. Nie - to jest zwykła zbrodnia, która musi być osądzona zgodnie z zasadami, a nie jest. To nie morderca czy złodziej powinien być chroniony tak, jak to ma miejsce w Polsce. Jaruzelski, Kiszczak i mordercy z lat powojennych powinni być skazani na karę śmierci poprzez niewybredne metody jakie stosuje Kim Dzong Un. I co – nic, żyją jak pączki w maśle. Ba, nawet morderca Inki domaga się zwiększenia emerytury w sądzie. Takie coś jest możliwe tylko w Polsce, a teraz prawdopodobnie - aczkolwiek niekoniecznie, gdyż Majdan jeszcze działa - na Ukrainie.
Dalsze perspektywy stabilizacji życia na Ukrainie są pod znakiem zapytania. Ze smutkiem obawiam się, że koniec Majdanu będzie początkiem Armagedonu, gdy nie dopłynie do Ukrainy jakaś pomoc finansowa, a aparat zakutych łbów będzie robił dalsze ruchy odwetowe za Majdan. Janukowycz ma dużo czasu aby narobić wiele złego, co może doprowadzić do wielu ofiar, o istnieniu których nie będzie można dowiedzieć się tak łatwo jak podczas relacji z Majdanu. Sikorski może wyjeżdżać z Kijowa z czystym sumieniem, ale słuszne obawy ludzi z Majdanu pozostaną. Stąd Majdan nie wierzy w żadne bajki i przyrzeczenia.
Niesłychany wysiłek opozycji, być może nowej, poparty nieustającym naciskiem opinii międzynarodowej może doprowadzić w efekcie do przełomu w kolejnych wyborach. Ale sytuacja na Ukrainie na pewno nie zmieni się długo długo na lepsze bez dalszych roztropnych działań, które w stopniu zrównoważonym pogodzą dzicz z dążeniem do normalności. Unia, USA i Rosja patrzą na Ukrainę przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń a świat zmienia się jednak szybciej i metodologia postępowania rządzących nie przystaje do obecnej rzeczywistości. Nikt na paciorki i medialne pranie mózgów już nie daje się nabrać. Nastał czas mówienia prawdy i bardziej zdecydowanych działań. W innym wypadku Majdan przerodzi się w Armagedon, z którego nikt nie będzie miał żadnego pożytku a tylko same straty.
Inne tematy w dziale Polityka