Polaczok Polaczok
194
BLOG

Scenariusz do afery taśmowej z życia wzięty

Polaczok Polaczok Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

1. Geneza powstania nagrań.

 

Jestem kelnerem. Dzień w dzień słyszę w pracy chu, ku. Następnie chu, ku oraz znów chu i ku. I tak cały czas. Ten jest chu, tamten jest ku. Kto by to wytrzymał? Aby uwiarygodnić swoim uszom to, co słyszy przy okazji kolejnego podejścia do klientów, kelner postanawia zarejestrować biesiady, tym bardziej, że sknerusy płacące służbowymi kartami byli mało rozgarnięci i nie wiedzieli co to jest napiwek. Nabywa proste urządzenie rejestrujące w postaci długopisu lub w formie innego gadżetu, a jest ich mnogo, i przechodzi do działania. Rozmowa Belka-Sienkiewicz na samym początku zdradza osobę nagrywającego. Robi to totalny amator. Profesjonalista usunąłby początki i końcówki nagrań, po których to można byłoby rozpoznać sposób rejestracji. Tymczasem wszyscy słyszą, że nagranie realizuje kelner a nie żadne marsjańskie służby.

 

 

2. Współpraca kelnerów. 

 

Oburzony kelner zaprosił w swoim czasie kolegów, aby pochwalić się zawartością, szczególnie treścią, nagrań. Czy koledzy mieliby być gorsi? Ależ skąd. Słyszeli i widzieli nie mniej. Po krótkim szkoleniu kolegów (bez dopłat unijnych) studio nagrań poszerzyło się o nowe placówki. Zgodnie z regułą zachowania tajemnicy, która brzmi ,,niech pan tylko nikomu nic nie mówi'', za chwilę ten i tamten, szczególnie osoby przywoływane w nagraniach, wszyscy wiedzieli o istnieniu takowych nagrań.

 

 

 

3. Wkurzony biznesmen.

 

Szanowni Państwo, słyszycie oto nagranie, gdy ktoś obsmarowuje wam tyłek i to, o czym jest mowa w nagraniu, jest później realizowane w rzeczywistości. Dokładnie zresztą tak, jak stało się to w przypadku tematu zmian w ustawie o NBP. Jak powiedzieli, tak dokładnie zrobili i nawet Szczurek nie stanął im na drodze przekonując, że było inaczej.

Mając na uwadze przestępcze działania organów państwa, czując niemoc wobec aparatu przemocy, do kogo miał się zwrócić biznesmen, aby zadbać o sprawiedliwość? Do policji, do prokuratury? Przecież właśnie te instytucje mogły brać udział w gnębieniu biznesmena. Jedynym środkiem i to skutecznym był ruch w kierunku opublikowania mafijnych działań - taki ruch obronny wprost, w przenośni i dosłownie we ,,Wprost''.

 

 

4. Nerwowa reakcja decydentów.

 

Donald Tusk nasłuchał się różnych teorii i swoje fobie a także urojenia postanowił przedstawić jako swój punkt widzenia na sprawę. Gdy usłyszał w nagraniach swoje imię w formie zaszyfrowanej chu i ku a także innych apetycznych przymiotników okraszanych vodeczką, pomyślał, że oto rozmówcy unikają potencjalnego użycia wprost imienia i nazwiska premiera. Kiedy rozmówcy mogą tak prowadzić dialog? Oczywiście tylko w obawie przed ujawnieniem najskrytszej tajemnicy przed obcymi służbami. Stąd wziął się pomysł, że te rozmowy nagrywały służby, a biorąc pod uwagę niespełnienie przez Tuska obietnicy rychłego zakończenia tzw śledztwa smoleńskiego, trop padł na służby rosyjskie (tak, te które posługują się innym alfabetem).

 

Jak chodzi o pozostałe służby, sprawa jest także lapidarna. Po wystąpieniu PG Seremeta na posiedzeniu komisji sejmowej, sprawa została wyjaśniona. Oto prokuratura i organa towarzyszące wykonaniu postanowienia prokuratora prowadzącego, jako instytucje w tym państwie, które dowiadują się wszystkiego zawsze na samym końcu, ruszyły do boju głodne wiedzy zawartej na tzw taśmach. Głód wiedzy był tak wielki, że na redakcję ,,Wprost'' najechały wszystkie możliwe siły, aby jak najszybciej poznać nagrania, w których nie daj Boże jeszcze by ktoś z tzw wymiaru sprawiedliwości byłby przywołany w formie menu przy biesiadnych stołach. Jak to mówią ,,głodnemu zawsze chleb na myśli'' – i tym razem było dokładnie podobnie.

 

 

5. Podsumowanie.

 

Zrobił to już minister Sienkiewicz po dobrej vodeczce pomiędzy oceną wołowych policzków a ośmiorniczką . I co dalej? Wiemy jak było. Było śmiesznie i żałośnie. Ale co z tym zrobić, o czym była mowa w nagraniach? - oto jest pytanie.

 

Rozmowy biesiadne pokazują całkowity krach polityki Donalda Tuska. A co miały wykazać ,,taśmy'' w przypadku człowieka rozłamanego w trzy de?

Polityka Donalda Tuska – róbta co chceta – prowadzi do totalnej destrukcji. Nie można prowadzić polityki nic nie robiąc (słownie rżnąc w gałę). Pozostawiona wataha sama sobie zagryza się, powstaje chaos, potęgują się wszelkie wypaczenia.

 

Dlatego czas zakończyć tą balangę. Ten rząd fircyków został podany społeczeństwu na talerzu przez kelnerów, fachowo i zgodnie zresztą z ich kwalifikacją zawodową. Czy ktoś taką strawę będzie chciał spożywać dalej? Podanie proste i oczywiste, a zawartość talerza zbiera na wymioty.

 

Polaczok
O mnie Polaczok

.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka