Krzysztof Kułakowski Krzysztof Kułakowski
805
BLOG

Wychowanie seksualne. W Polsce.

Krzysztof Kułakowski Krzysztof Kułakowski Polityka Obserwuj notkę 7

W ostatnich dniach uczestniczyłem w bardzo ciekawej dyskusji na facebook'u tyczącej się tez Pani katechetki, w jednym z sosnowieckich  gimnazjów. Na wstępie zaznaczę że przemyślenia te NIE są formułowane z punktu widzienia antyklerykalnego, który jest mi absolutnie obcy. Ich realność jest o tyle rzeczywista, że wypowiada je 19 latek, absolwent dobrego ogólniaka w Gdańsku, który ledwie co zakończył etap "oświaty" i w najlepsze studiuje informatyke na Politechnice Gdańskiej. Innymi słowy chłopak jakich wielu, który z realiami jest wzglednie na bieżąco.

 

A więc tak, realia są takie że znakomita większość dzieci chodzi na religie. Nie do końca rozumiem ani dlaczego ani po co, ale nie jest to tematem tego wpisu. Co się dzieję na religii? Ano jest to zasadnicza loteria. W czasie mojego dotychczasowego kształcenia miałem 4, nie licząc czasów wczesnej podstawowki, nauczycieli religii. Dwóćh księży, dwie katechetki. Księża radzili sobie nieźle, katechetki gorzej, jedna dawała radę i uważam ją za dobrego nauczyciela, druga... No właśnie, kilkunastolenie towarzystwo zostaje z miejsca poinformowane że przyjemność z seksu, lub co gorsza innej formy pieszczot fizycznych jest nieczysta, zła i paskudna. Wyciągane są tezy które z dzisiejszej perspektywy wydają mi się bardziej tezami osoby która nie ma pojecia o czym mówi, chodz w obliczu bycia mężatką, matką 2 synów... Oczywiścię tezy te nie są jedynę, z własnego doświadczenia mógłbym dorzucić jeszcze kilka, korzystając z doświadczenia kolegów, kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Na marginesie świadczy o tym fakt że mój przypadek nie jest taki odosobniony. Ogólnie biorąc poduwagę rotacje nauczycieli, większość dzieci kształconych przez szkoły publiczne, trafia na jakiś czas pod skrzydła takiego seksualnego frustrata. Reszta moich nauczycieli religii z reguły nie tyle unikała tematu, co sama nigdy go nie poruszała. I z wniosków którę przedstawię na końcu może wynikać że słusznie.

Na zajęcia o dumnej nazwie "Wychowanie do życia w rodzinie" chodziło mniej osób niz na religię. Ogołnie mam wrażenie że rodzicę chętniej ustępują dziecku w tej kwestii niż kwestii religii. Przynajmniej tak było wśród moich znajomych. Ten przedmiot prowadzony jest nieco obiektywniej. Nieco. Przedewszystkim raził mnie fakt że większą uwagę przywiązuje się do dziewczyn, nie wiem czy jest to zjawisko powszechne, trudno mi ocenic czy jest ono uzasadnione. Jest to przedmiot na którym głównie puszcza się dziecią "edukacyjne" filmy. Jakoś tych filmów? No cóż, poniżej oczekiwań. Jeżeli ktoś jest na tyle zaciekawiony tematem, odsyłam do filmów znanego video-bloggera znanego jako "Niekryty Krytyk":

Film dla dziewcząt: http://www.youtube.com/watch?v=vVJ18j-YiI0

Film dla chłopców: http://www.youtube.com/watch?v=du2jZwYfhEs

Są to filmy czysto humorystyczne, fakt. Ale reakcje "Niekrytego" to reakcje bardzo podobnych do tych jakie pojawiają się wśród odbiorców tych filmów.

Podsumowując zebrane fakty- w szkole mówi nam się o seksie dosyć... Ostrożnie, ogólnie unika się tego tematu. Jeżeli nie to popada się w skrajny konserwatyzm obyczajowy. Tak już jest. Teraz tak, czy jest to takie bez przyczyny? No nie. Dlaczego? Moja Hipoteza jest taka że w zamysłach głosicieli tych tez, mają one być przeciwwagą dla tez z telewizji i reklamy. Na ich temat rozwodzić się nie będe. To fakt że wali nam się po mózgu seksem z każdej strony (jakby wulgarnie to nie brzmiało) może zaobserować każdy, moje zdanie w tej kwestii nie będzie zbyt odkrywcze. Zacytuje tylko zdanie które usłyszałem kilka razy w życiu, seks to, po narkotykach, drugi najbardziej dochodowy biznes świata. Coś w tym jest.

 

Dobra, zbliżamy się do końca tej monstrualnej ściany tekstu, sądze że nie wiele osób przeczyta ostatnie słowa, tych ciężkich wypocin. Otóż do czego cała ta sytuacji prowadzi? Otóż w sytuacji gdzie z jednej strony mówi się że seks jest fe, z drugiej że jest sensem istnienia, wiekszość mlodych ludzi próbuje tego na własnej skórze. Czy to źle? Nie chce oceniać. Ale efekt jest tego taki że teorie Pań katechetek z reguły lecą w drobiagi, a teorie Panów z reklamy nawet jeśli nie są doskonałym odzwierciedleniem faktów... to po prostu trzymają się jakoś rzeczywistości. Tyle. Więc wszystkim kształcącym młode umysły, przeciwnikom rozwiązłego trybu życia radze: Bardziej niż wciskać że seks jest paskudny, nauczcie ludzi dystansu do propagandy serwowanej przez ludzki którzy chcą na nas zarobic.

 

 

 

 

W tej chwili jeszcze licealista. Klasa maturalna. w planach inżynierskie studia informatyczne. Pomimo to gorąco interesują się polityką, socjologią i historią. Jestem mocno rozczarowany możliwościami udziału młodych w Polityce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka