Wczorajsza inauguracja oraz pierwsze głosowania nad wyborem Prezydium Sejmu były i zaskakujące i smutne. Do końca jak wyborca miałem nadzieję, że nowo powstająca większość, będzie miała szacunek dla największej partii w Polsce pod kątem mandatów i poparcia. Owszem, PIS w swojej pierwszej kadencji po objęciu władzy w 2015 r. nie dało miejsca w Prezydium dla przedstawiciela PSL, co uważam za błąd, który partia Kaczyńskiego powtórzyć już nie może, to mimo wszystko uważam, że nie powinno się powielać podobnych standardów. Jednak nie tylko ja, ale i wielu srodze się zawiodło na nowej większości, która mogłaby być lepsza przynajmniej ciut w tych miejscach, co do których miano do PIS zastrzeżenia.
Argumentacja, że pani Marszałek łamała prawo tak samo jak marszałek Pęk w Senacie, jest kuriozalne. Nie jestem oczywiście prawnikiem, ale sądzę, że ci Państwo raczej naginali niekiedy zasady, łamali może dobre obyczaje, może obchodzili przepisy, ale nie sądzę, by łamali prawo. Nie sądzę też, by prezes Kaczyński na takie harce się zdecydował; za dużo miałby do stracenia. Należy jednak wspomnieć, że i za czasów pierwszych rządów Tuska były sejmowe akcje z wyłączaniem mikrofonów, skracaniem debat cz nerwowymi reakcjami czy dyskusjami. Marszałkowie z PIS nie różnili się zatem, więc awantura jest tak naprawdę o nic.
Tusk zapowiadał zemstę na PIS. Nie wiem jak wielką ostatecznie zamierza i kiedy ją rozpocznie na pełną skalę, ale już ją zaczął. Wczorajsze głosowania były tego przykładem. Do końca wierzyłem, że nie wejdzie w te buty Konfederacja. Jednak, myliłem się. Sprawdziło się przekonanie, że Mentzen ma bliżej do PO niż PIS. Tusk zgrabnie czekał do końca z negocjacjami z Konfą ws. poparcia Bosaka, aby jak najpóźniej prysły nadzieje PIS na inne rozstrzygnięcie w głosowaniach. Było to bardzo sprytne działanie, a ukłon w stronę Bosaka, pozwolił jak najmocniej upokorzyć PIS. W kontekście zemsty plan wypalił w 100%, natomiast nie oddanie miejsca w Prezydium największemu klubowi, jest kompromitacją. Nie przejdą argumenty przeciw; jest to elementarny brak szacunku. Dodatkowo w sumie do Czarzastego czy innych też można się czepiać, ale należy zachować równowagę. Upór PIS by nie zgłaszać swojego przedstawiciela rozumiem, bo teraz ma argument za brakiem poszanowania.
Na pewno stawiane są pytania o to, czy mariaż z Tuskiem, będzie dłuższy w przypadku Konfederacji czy nie. Ustawy, które mieli złożyć o kwocie wolnej czy dobrowolnym ZUS mogą być tylko przykrywką i rozgrywką z PO, a nie realnym wsparciem dla Polaków. Z całą pewnością wczorajsza współpraca jest niebezpiecznym krokiem partii Mentzena do samozaorania na prawicy. I początkiem końca tejże formacji. Tusk sprawnie zatem rozpoczął wykańczanie najsłabszego ogniwa. I może to robić nadal.
