Wczorajsze zwycięstwo Polaków nad Irlandczykami z Północy wprawiła w euforię całą Polskę, wszystkich Polaków także tych przebywających poza granicami naszego kraju. Przyznam, że tak jak wspominałem we wcześniejszym wpisie trochę drżałem o formę biało - czerwonych. Przede wszystkim bałem się o naszą defensywę i o to jak będą współpracować Kamil Glik z Michałem Pazdanem. Test jakim był mecz z Irlandią wypadł bardzo dobrze, choć z drugiej strony nasza para stoperów nie miał wczoraj za wiele pracy. Jednak trzeba studzić rozgrzane do granic emocje i wielkie nadzieje, że teraz pora na wygraną nad Niemcami. Trzeba tak zrobić przynajmniej z kilku powodów:
Na początek jasno należy powiedzieć: wczorajszy rywal podopiecznych Adama Nawałki zagrał bardzo przeciętnie, a chwilami można by rzec, że nie istniał. Przeprowadzili owszem kilka akcji i raz Szczęsny nas uratował, ale w przekroju całego spotkania nie był to przeciwnik wymagający. Dlatego sądzę dobrze konstruowało się nam ataki pozycyjnie, a bardzo dobre zawody zagrali Krychowiak albo Kapustka. Co nie znaczy, że chcę umniejszyć ich potencjał; wręcz przeciwnie chcę powiedzieć, że są to piłkarze znakomici. Ale jednocześnie chcę po prostu przestrzec przed nadmiernym optymizmem, ponieważ czekają nas arcytrudne mecze.
Pojedynek z Niemcami w mojej ocenie będzie dopiero próbą naszych możliwości. Próbą na ile na stać na tych mistrzostwach w przekroju ewentualnego awansu i gry z najlepszymi. A Niemcy to faworyt całej imprezy. I dopiero ten mecz może nam pokazać, gdzie tak naprawdę stoimy z naszą formą. A piłkarze Loewa nawet grając drugim czy trzecim składem są bardzo groźnym przeciwnikiem. Na każdą pozycję mają zmienników, a ci nawet mniej znani są solidnymi zawodnikami.
Także ja radziłym tonować nieco emocje i popatrzeć na chłodno na czekające nas mecze, Bowiem jak mówi przysłowie: "Jedna jaskółka wiosny nie czyni",a to powiedzenie idealnie pasuje do naszego wczorajszego zwycięstwa.
Inne tematy w dziale Sport